środa, 21 listopada 2012

6. Imprezka u królewicza

Vannesa:

Wstałam wcześnie rano i udałam się do agencji modelek. Musiałam  dokończyć moje profesjonalne portfolio. W końcu każda modelka takie posiada. Pocieszeniem było dla mnie to że sesja będzie trwała krótko bowiem brakowało dosłownie parę fot. Dzięki moim wcześniejszym sesjom posiadałam zdjęcia którymi warto było pochwalić się w albumie dlatego nie było potrzeby robić dodatkowych ujęć. Niestety nie miałam  żadnych fotografii w stroju kąpielowym czy w bieliźnie. Wiedziałam że na pewno będą ode mnie tego wymagać a pozowanie w skąpych szmatkach bardzo mnie krępowało. Zestresowana pojechałam do agencji Trafic z wiedzą że czeka mnie trudny dzień. Fotograf  już  na mnie czekał. Greg bo tak miał na imię, stwarzał niesamowitą atmosferę na planie. Jego słowa dodawały mi pewności siebie gdy pozowałam  przed nim w skąpym stroju kąpielowym.  Zdjęcia wyszły rewelacyjnie a Szef agencji i Greg byli pod wrażeniem.  Podobno postarają się jak najszybciej pozyskać mi nowe zlecenia bo jak to określili  mam wielki potencjał który nie może się zmarnować. W co nie za bardzo mi się chciało wierzyć. W dobrym humorze wróciłam do mieszkania gdzie nie zastałam mojej współlokatorki. Ciekawe gdzie ją wsiało. Możliwe że ma jakieś zlecenie - pomyślałam. Postanowiłam zrobić coś do jedzenia bo pora obiadowa już dawno się skończyła a ja nic nie jadłam. Upichciłam spaghetti carbonara. Niespodziewanie w mieszkaniu zjawiła się Jenn. Ona to ma wyczucie sytuacji he. Chyba zapach jedzenia ją tu zwabił.
- Hey bejb. Co tak pięknie pachnie. - powiedziała na przywitanie
- Hey. Zrobiłam spaghetti mam nadzieje że się nie otrujesz - zażartowałam
- Coś tak wspaniale pachnącego na pewno mi nie zaszkodzi  mmmm- mrugnęła oczkiem i nałożyła sobie makaronu. Było mi miło patrząc jak ze smakiem pochłania wielką porcje jedzenia. Rzeczywiście moje danie musiało jej zasmakować. Od nie pohamowanego objadania się  wyrwał ją dźwięk jej telefonu. Wytarła buzie chusteczką i po chwili odczytała smsa. Gdy zapoznała się z jego treścią dostała tzw banana na twarzy i zaczęła piszczeć.
- Vann szykuj kieckę idziemy na balety! - krzyczała piskliwie podskakując. Normalnie jak dziecko.
- Ale gdzie? - pytałam zaskoczona tą sytuacją
- Do królewiczów...... - powiedziała rozmarzona Jenna
- Na głowę ci padło. Jakich znowu królewiczów? - spytałam z uśmiechem
- Alvaro zaprosił nas na imprezę którą organizuje jego kolega z drużyny - powiedziała prawie że piszcząc.
- I zamierzasz na nią iść? - spytałam zaskoczona
- No pewnie! I ty też idziesz i nawet nie próbuj się mi się wykręcać! -krzyknęła uradowana.
- Nie pójdę! - darłam się na myśl że spotkam tego bezczelnego babiarza Ronaldo.
- Oj Vann nie chciej żebym zadzwoniła do Alvaro z informacją że nie idziesz bo ściągnie tu całą drużynę by wnieśli cię do samochodu i dowieźli na miejsce he - zaśmiała się Jenna. Wizja chłopaków wynoszących mnie po schodach i wrzucających do auta mnie przeraziła dlatego bez wahania zgodziłam się pójść. Widok biegającej współlokatorki w poszukiwaniu kreacji wzbudził we mnie śmiech. Postanowiłam jej pomóc i pożyczyłam jej jedną z moich sukienek. Sama ubrałam jasno-złotą spódniczkę z ćwiekami ,różową mgiełkową bluzeczkę na krótki rękaw a nią założyłam ciemno różowy blezer z perełkami. Z całością ubioru komponowały się moje złote i  turkusowe dodatki. Czyli jak zawsze wybuchowa mieszanina kolorów. Koleżanka na mój widok aż zaniemówiła z zachwytu. Za pół godzinki zjawił się po nas Alvaro. Mój widok chyba go onieśmielał bo gdy tylko spojrzałam w jego stronę rumienił się. Jego kuzynka wspominała mi o tym że jest strasznie nieśmiały wobec  nowo poznanych dziewczyn. Było mi trochę głupio że go tak peszę.
- To w końcu kto wyprawia tą imprezę? - zapytałam przerywając ciszę. W końcu wypadało by wiedzieć kto jest gospodarzem tej całej balangi. Jenn z Moratą wymienili się dziwnymi spojrzeniami. Dało mi to dużo do zrozumienia kto jest jej realizatorem.
- Organizatorem tej imprezy jest Ronaldo - odpowiedział spokojnie młody piłkarz potwierdzając moje przeczucia.
- Alvaro zatrzymaj się wysiadam! - krzyczałam w panice.
- Vann nie dramatyzuj! Jesteśmy już na miejscu! - krzyknęła wskazując na piękna wille z wielkim ogrodem. Tego już było za wiele idę na imprezę do gościa który mnie obraził. W dodatku Jenn  ciągnie mnie za rękę i szepcze przez zęby " nie próbuj mi uciekać". Moje życie to porażka.  Cóż czas stawić czoła temu typowi. Nie mogę mu pokazać słabości - pomyślałam chwytając pod ramię Alvaro w progu drzwi. Jego kuzynka zrobiła to samo. Nasze postępowanie bardzo go onieśmieliło. Mimo to dumnie prowadził nas do ogromnego salonu. Mieszkanie w środku było przepiękne i gustownie wystrojone. Z pewnością zaprojektował mu wnętrze jakiś słynny hiszpański architekt. W domu przewijało się pełno gości. W tym pięknych dziewczyn które rzucały wrogie spojrzenia  na nasz widok. Aż chciało im się wytknąć tak zwanego jęzora. Chłopcy  z Realu Madryt siedzący na skórzanych białych kanapach nasz widok zamarli z wrażenia. Nie wspomnę o minie Ronaldo który zabawnie poruszał brwiami. Chciało mi się śmiać z tego pacana ale postanowiłam nie zwracać na niego uwagi i traktować go jak powietrze.
- Morcik nie wiedziałem że z ciebie taki donżuan! - zaśmiał się Pepe. Wszyscy wybuchli śmiechem a Alvaro walnął buraka.
- A co zazdrościsz mu takiego towarzystwa? - stanęła w obronie kuzyna Jennifer.
- Jest co zazdrościć jesteście najfajniejszymi laskami na tej  imprezie -  rzekł Ramos rzucając okiem na nasze opalone nogi.  Ten widok mnie trochę skrępował. Zauważyłam że Ronaldo dostał zawiechy. Bezczelnie patrzył się na moje nogi obgryzując przy tym paznokcie. Los tak chciał że nie tylko ja.
- Cris ty zboczeńcu mógłbyś się opanować w towarzystwie! Przepraszam dziewczyny ale ona ma więcej testosteronu niż rozumu w głowie - nalewał się Marcelo dając kuksańca w głowę portugalczykowi. Ten zaskoczony jego słowami uśmiechnął się łobuzarsko i powiedział
- Sorki dziewczyny ale sprawdzałem czy macie cellulit na nogach
- I do jakiego wniosku doszedłeś? - pytałam drwiąco
- Stwierdzam  ze ani grama chociaż kto wie co kryje się pod waszymi spódniczkami - zażartował oblizując usta. Marcelito z Pepe nalewali się z tej całej sytuacji aż do akcji wkroczył Karim Benzema i Fabio Countrano z drinkami. Akurat jak chciałam coś odpowiedzieć temu typiarzowi
- A to  drinki dla ślicznych pań - powiedział  Fabio podając nam smakowicie wyglądające kolorowe drink ze słomką. Chociaż  jedni pomyśleli  żeby nas jakoś ugościć. 
- Dziękuję jesteście przemili - rzekłam do nich nie myśląc ze zaraz rozpętam tym wojnę słów.
- Ej ja też jestem milutki! - krzyczał Marcelo
- Ja też! -piszczał mi nad uchem tym razem Pepe
- Ja też jestem milutki zwłaszcza wieczorami -oznajmił puszczając mi oczko Ronaldo wtrącają się w tą bezsensowną dyskusję. Na szczęście z  tej opresji wyrwała mnie Jenn porywając mnie na parkiet rzuciła z uśmiechem na twarzy do wesołej gromadki kilka słów
- To wy sobie dalej debatujcie  między sobą na temat swojej bardzo miłej postawy do kobiet bo my nie zamierzamy słuchać tych waszych wypocin. 
- Ale im pocisnęłaś. -skwitowałam radośnie gdy znajdowałyśmy się pośród tańczących ludzi na środku parkietu. 
- Musiałam im trochę pojechać bo niedługo te małpiszony wlazłyby nam na głowę - zachichotała
- Raczej goryle - podsumowałam brechtając
- Zobacz na ich niepocieszone miny 
- Widok bezcenny - śmiała się brunetka wyginając się przy tym w rytm muzyki. Wygłupialiśmy się jak szalone na parkiecie zwracając na siebie uwagę gości.Po chwili dołączyli do nas chłopacy: Benzema, Ramos, Ozil i ku mojemu zdziwieniu także nieśmiały Morcik. Tańczyłam co chwile to z innym bawiąc się przy tym wspaniale zapominając że Ronaldo w ogóle istnieje. 

Ronaldo:

Muszę się napić bo  robi mi się gorąco na widok tej całej Vannesy. Jej kocie ruchy na parkiecie wywołują we mnie kosmate myśli. Ona musi być moja. Za każdym razem kiedy coś sobie postanowię osiągam swój cel. Żadna dosłownie laska mi się nie oparła. Tym razem nie będzie wyjątku.... Pogrążony w swoich zadumaniach wziąłem łyk trunku. Tak się zapędziłem w tym moim rozmyślaniu że nie zauważyłem jak kilku chłopaków z drużyny znalazło się obok tańczącej Vannesy i Jennifer. Ta sytuacja powoli zaczynała mnie wkurzać. Moi koledzy z drużyny sprzątają mi laskę sprzed oczu! W końcu ja pierwszy ją upatrzyłem już dawno i powinienem mieć pierwszeństwo! W dodatku to moja impreza! Hola Hola Benzema gdzie trzymasz te łapy! Woń od niej! - krzyczałem w myślach. Gotowałem się wewnątrz  patrząc jak madryści  tańcują z najlepszą laską na parkiecie.  Chyba zaczynałem  być o nią zazdrosny... cdn

Witam moje wszystkie czytelniczki. Przepraszam że tak długo musiałyście czekać za kolejnym odcinkiem. Niestety z przyczyn osobistych nie miałam czasu napisać posta. Oznajmiam też że kolejny odcinek pojawi się u mnie dopiero po weekendzie. Prawdopodobnie we wtorek. Mam nadzieje że mi to wybaczycie :) Dziś Ronaldzio i spółka grają ważny mecz w LM oczywiście będę trzymała za nich mocno kciuki.Na końcu daje zdjęcia kreacji Vannesy z imprezy. Pozdrawiam buziaki kochane :*



4 komentarze:

  1. Wow superowo sie robi, opo sie rozkreca i milo czytac. Uwielbiam gdy Cris zaczyna byc zazdrosny o laske:D naprawde musialas na moim blogu tyle rzeczy podawac? Ja podawalam tylko nick i ten kod...ale sprawdze to, chce zeby jak najprosciej i najlatwiej mozna bylo dodac komentarz.
    P.S. Nastepny odcinek poprosze z dedykacja dla mnie i dodaj go wczesniej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. swietne!!
    mini bossska:))
    informuj mnie dalej o nowosciach


    zapraszam na 18
    karim-and-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super Vann się rozkręca ... Niech zawróci trochę Crisowi w głowie Pozdrawiam Converse sorka że z anonima ale nie może mi się wczytać :*** <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam. Dziś natknęłam się na Twojego bloga i zdecydowałam przeczytać wszystkie rozdziały, a że nie ich znowu tak dużo, to bardzo szybko mi to poszło. Mam kilka uwag, które może pomogą Ci udoskonalić bloga. Wiem, że sama nie piszę idealnie, ale rady, albo konstruktywna krytyka wyrażona w kulturalny sposób, zawsze jest mile widziana. Przede wszystkim unikałabym emotikonek, uwierz o wiele przyjemniej będzie się czytać (chociaż w tym rozdziale nie używałaś, to dobrze). Co więcej, po prostu lepiej i profesjonalniej to wygląda ;)Uważaj też na interpunkcje, gubisz kropki oraz nie stawiasz przecinków przed np.: "że" albo "ale". I akapity! Pozdrawiam, Aisha! Oraz zapraszam na mojego bloga, dopiero zaczynam ;) http://keepcalm-and-lovespain.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń