środa, 19 grudnia 2012

Informacja

Witam wszystkie czytelniczki i informuje że chwilowo zawieszam działalność bloga z powodów osobistych :) Wrócę do  pisania po sylwestrze. Dziękuje za uwagę :) Przy okazji chce wam życzyć Wesołych Świąt i hucznego Sylwestra  :) Pozdrawiam i przesyłam buziaki :*



środa, 5 grudnia 2012

9. Żelek vs Macho

Vannessa:

Czułam się jak gwiazda tylu przystojnych facetów chciało ze mną zatańczyć .Nie wiem czy to przez mój strój który był bardzo wyzywający czy te moje kocie ruchy przyciągały ich uwagę i zainteresowanie moją osobą. Bawiłam się w najlepsze gdy ktoś zaszedł mnie od tyłu w tańcu i szepnął na ucho:

- Nie myślałem że Ciebie tu spotkam - usłyszałam znany mi męski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechającego się do mnie  przystojniaka z centrum handlowego. Nie miałam pojęcia jak spośród tylu osób mnie zauważył. I co on w ogóle tu robi? 
- A ja Ciebie - wydusiłam z siebie z zaskoczenia.
- Jeśli los był dla nas tak łaskawy byśmy się znowu dziś spotkali, może zdradziła byś mi swoje imię? Jestem David - rzekł z uśmiechem na twarzy który był niezwykle czarujący.
- Vannessa dla znajomych Vann. Akurat chyba każdy na tej imprezie wie jak masz na imię. - wypaliłam. Chyba źle dobrałam słowa ale ze mnie debilka. Chyba go uraziłam bo zrobił dziwną minę.
- Ahh tak przed popularnością nie da się uciec - zaśmiał się Villa a ja wraz z nim. Z tyłu usłyszałam głośne chrząknięcie mojej współlokatorki która dawała mi do zrozumienia że dalej tu jest i domaga się swojego przedstawienia. Wolałam się jej nie narażać.
- To jest moja przyjaciółka Jenn - zwróciłam się do piłkarza.
- Miło poznać. David - odrzekł uściskując jej dłoń a ona była chyba w  siódmym niebie.
- Dziewczyny może byście dały zaprosić się na drinka? Mam stolik z kolegami całkiem niedaleko - dodał po chwili. Spojrzałam na Jenn która stała z rozdziawioną gębą. Chciało mi się z niej śmiać. Na szczęście się powstrzymałam. 
- Z rozkoszą - wydukała po chwili sprawiając radość chyba nam wszystkim. Tak jak powiedział tak zrobił. Villa zaprowadził nas do stolika gdzie siedzieli jego koledzy z drużyny : Victor Valdez, Cesc Fabregas i Xavi Hernandez. Czyli największe ciacha z Barcelony. Uff.. dobrze że nie ma tu madryciaków bo pewnie by uznali nas za zdrajczynie. Nie lubiłyśmy z Jenn Barcelony jako klubu bo od niepamiętnych czasów zawsze byli oni  rywalami Realu Madryt. Jednak poznając bliżej tych chłopaków chyba każda z nas przestała mieć o nich złe mniemanie. Może nie byli aż tak zwariowani jak królewscy ale daleko od nich nie odstawiali. Bardzo miło mi się z nimi rozmawiało zwłaszcza z Davidem.
- Na prawdę kochasz piłkę nożną?! - rzekł zaszokowany gdy zdradziłam mu o moim hobby  trwającym aż od dziecięcych lat.
- Tak a co w tym takiego dziwnego? - zapytałam
- Zaszokowałaś mnie. Pierwszy raz spotykam tak piękną modelkę która wie co to spalony - zaśmiał się a ja wraz z nim. Cesc ewidentnie kleił się do mojej przyjaciółki. Widać wpadła mu w oko nawet zaprosił ją na wspólne tańce. Patrzyłam na nich z małą zazdrością.
- Może zatańczymy? zapytał niepewnie David. Chyba czyta mi w myślach.
- Z chęcią - rzekłam radośnie chwytając go za rękę ciągnęłam go na środek sali gdzie bawiła się moja koleżanka z jego kolegą z drużyny. Musiałam przyznać że hiszpan okazał się świetnym  tancerzem. Poddałam się mu całkowicie w tańcu. Wywijał mną na wszystkie strony świata a mi się to podobało. W rytmie muzyki zapominałam o wszystkich zmartwieniach i smutkach.

Ronaldo:

Jenna dalej nie odbierała tej przeklętej komórki. Byłem ogromnie wściekły. Tak bardzo chciałem zobaczyć się z Vannessą nawet jakby miała mi dać potem kosza. Benzema i Sergio wpadli na pomysł by odwiedzić pobliską dyskotekę Joy Eslavia. Ten pomysł przypadł do gustu  także Pepe, Coentrao, Marcelo i Ozilowi.  W bezradności zgodziłem się z nimi pojechać. W końcu nas stary imprezowy skład nie może się rozpaść. Po 30 minutach jazdy  byliśmy na miejscu. Towaru było mnóstwo. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Mimo że naprawdę ładne dziewczyny wieszały się mi na szyje byłem nie ugięty. Żadna nie była Vannessą a nawet jej nie przypominała. Od momentu kiedy ją poznałem czuje się wolny jak ptak w polu a całe zobowiązania wobec mojej dziewczyny gdzieś giną w oddali. Myślałem że w końcu się ustatkowałem i znalazłem tą jedyną. Lecz ta myśl ginie z dnia na dzień przy każdym wspomnieniu o polce. Postanowiłem dłużej się nie zadręczać tymi myślami i spędzić czas z przyjaciółmi. Chłopacy zajęli chyba najlepszy stolik skąd doskonale było widać parkiet. Skorzystałem więc z dobrej lokalizacji i zacząłem obserwacje bawiących się ludzi. Do mnie dołączył  Ozil i Marcelo którzy mieli dobry ubaw komentując co niektóre osoby. Powoli wracał mi dobry humor. Głupie komentarze brazylijczyka spowodowały znowu uśmiech na mojej twarzy. Nie chciałem być gorszy więc wzrokiem poszukiwałem potencjalnych ofiar z których można się ponalewać. Wzrok błądził po sali i znalazł osobę którą nigdy bym się tu  nie spodziewał. Myślałem że to moja wyobraźnia  płata sobie figle ale gdy przetarłem oczy po chwili znowu widziałem ten sam obraz postaci za którą tak tęskniłem. To była Vannessa. Moje serce zaczęło szybciej bić na jej widok. Ubrana była w czarna krótka sukienkę podkreślająca jej kształty a głęboki dekolt eksponował jej ponętny sexowny biust. Tańczyła wesoło a na jej twarzy malował się szeroki uśmiech.  Lecz obraz który przed chwilą ujrzałem zaćmił mą całą radość. Zobaczyłem przykrą rzeczywistość -  u jej boku pałętał się  Davida Villa który dotykał jej ciało. Nie mogłem znieść tego widoku. Musiałem coś zrobić bo złość mnie roznosiła.
- Zabije tego śmiecia!!!! - krzyknąłem głośno i wleciałem w tłum rozpychając napotkanych ludzi. Nie zważając na nic,nawet na krzyki zdziwonych moja reakcją kolegów.
- Marcelo zatrzymaj tych wariatów! - darł się Ramos gdy zobaczył że w  pościg za mną ruszył Ozil. Nie obchodziło mnie co dzieje się za mną. Widok z bliska gwiazdora Barcelony obściskującego polkę chyba jeszcze bardziej mnie rozzłościł. Tego było już dla mnie za wiele walnąłem z pięści w twarz piłkarza. On upadł na podłogę. Vannessa stała przerażona patrząc na mnie ze łzami w oczach lecz odwróciłem wzrok. Nie chciałem nawet na nią patrzeć. Dopiero  teraz zauważyłem co wokół mnie się dzieje. W tym jak mój przyjaciel Mesut szarpie  za koszulkę pijanego Fabregasa który przed chwilką świrował do Jennifer. Pomyślałem że mu też udzieliła się zazdrość. A ja? Ośmieszyłem się po raz kolejny przed tą stadionową miss. Teraz wszyscy mi nie dadzą spokoju... Wybiegłem z dyskoteki sycząc przez zęby "dajcie mi spokój" do próbujących mnie zatrzymać chłopaków z drużyny.  Nie chciałem nikomu się tłumaczyć tym bardziej jej.....

Vannessa:

Stałam w osłupieniu gdyż nie mogłam pojąć co się właśnie stało. Villa leżał na podłodze równie zaskoczony jak ja a z jego nosa lała się krew. Po chwili wpadł Ozil i szarpie za koszulkę Fabregasa. Istny chaos! Co tu się do cholery wyprawia? Spoglądam na sprawcę tego zdarzenia - Ronaldo a on odwraca wzrok dając mi do zrozumienia że nie chce mnie znać. Po czym opuszcza cały ten cyrk. Nie wiedziałam co mam robić czy biec za nim czy zając się pokrzywdzonym tą sytuacją Davidem. Byłam rozdarta. Wiedziałam że każdy mój ruch śledzą inni w tym madryścii którzy właśnie zbiegli się na miejsce akcji rozdzielając wściekłego Ozilla od Cesa. Jak zawsze po czasie.
- Bardzo cię przepraszam to moja wina - rzekłam cicho w stronę Villi który chusteczką próbował zatamować krwotok z nosa. Wyglądał fatalnie. Mimo to uśmiechnął się z przymusu i machnął ręką. Dając do zrozumienia mi że wszystko ok i nie mam się nim przejmować. 
- Wasz kolega przegiął! - krzyczał z pretensjami Xabi zobaczywszy znokautowanego kolegę. 
- Zapłacicie za to! - syknął Farbregas pomagając mu prowadzić do wyjścia pokrzywdzonego hiszpana
- To jest Madryt! Nasze miasto! Nasz teren! Nie trzeba było szukać tu guza! - darł się Coentrao do oddalających się piłkarzy barcelony. 
- Fabio skończ już! Nie chcemy tu kolejnej bójki. - łagodził sytuacje Ramos. Spojrzałam na Jenn która kątem oka spoglądała na Ozila. Pewnie czuła się jak zdrajczyni. Tak jak ja. Nie mogłam znieść  ich spojrzeń w moją stronę. Uciekłam zanim Marcelo chciał coś do mnie powiedzieć. Biegłam do samego wyjścia ile miałam sił w nogach. Potykając się o krawędź podestu o mało co nie straciłam równowagi. Jednak wyszłam z tego obronną ręką i nie zaliczyłam tzw gleby. Gdy już wydostałam się na zewnątrz zaczęłam wzrokiem poszukiwać Cristiano. Stał niedaleko postoju taxówek. Podbiegłam w jego stronę i złapałam go za bark. Odwrócił się i wtedy zobaczyłam jego oczy pełne żalu i złości.
- Czemu to zrobiłeś? Wyjaśnij mi to! Jesteś o mnie zazdrosny? Nie mogę pojąc czemu tak się zachowałeś? - zarzucałam go pytaniami. Katem oka zaważyłam że podjechała taxówka. 
- Zazdrosny? Czemu miałbym być zazdrosny o Ciebie skoro mam już dziewczynę?  -szydził. Zrozum dziewczyno chroniłem Cię przed tymi pajacami z Barcelony bo Morata mnie o to  prosił!! Złożyłem z Mesutem  mu obietnicę że będziemy się wami opiekować! Tobą i Jenn.  Myślałem że ten cały Villa cię  napastuje dlatego oberwał. Ale po fakcie zorientowałem się że tobie to jednak się podobało. Zastanów się z kim przystajesz...W takim razie przepraszam że Ci przeszkodziłem  .. - wymawiając ostanie zdania ze spokojem wsiadł do taksówki i po chwili odjechał... Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam z ust Ronaldo. Było mi ogromnie wstyd. Jego słowa były tak przekonujące że zaczęłam w nie wierzyć. Nie wiem co ja sobie wyobrażałam że on się we mnie zakochał ?!  Ale ja jestem naiwna i głupia. On ma dziewczynę i  w dodatku nie byle jaką. Niestety taka była przykra rzeczywistość.... Zostałam  zdrajczynią Realu Madryt, pośmiewiskiem dla Ronaldo i wielkim zawodem miłosnym dla Davida. Moje życie to jednak porażka...  cdn...

Hey kochane czytelniczki :) Dziękuje za wszystkie wasze szczere opinie. Anonimowa w odpowiedzi na twoje pytanie w komentarzu odpowiem Ci tak: to imię i nazwisko głównej bohaterki jest wymyślone. Czemu pytasz? :) Muszę was zmartwić następny odcinek dopiero ukaże się najwcześniej za tydzień. Na końcu daje fotki nowego bohatera - Davida Villi. Miałam je dać w poprzednim odcinku ale zapomniałam :P Nasi madryści się rozstrzelali i wygrali mecz z Ajaxem 4:1 .Taki Real uwielbiam  :D Pozdrawiam i życzę wam miłego dnia ^^ buziaki :**




piątek, 30 listopada 2012

8. Przystojniak z centrum

Vannessa:


To był ciężki tydzień. Praca, mało snu i  brak czasu dla siebie. Odkąd pojawiło się wydanie Vogue z moja sesja i Jenn - moja kariera nabrała szalonego tempa. Do agencji rozdzwoniły się telefony z propozycjami i nowymi zleceniami dla mnie. Moja koleżanka miała też kilka propozycji dlatego mijałyśmy się w tzw. drzwiach. Dziś odbyłam ostatnią sesje dla miesięcznika ELLE. Była ona dla mnie bardzo wyjątkowa , gdyż pojawię się na okładce najnowszego wydania. Jest to dla mnie bardzo ważny krok w karierze modelki. Nie wiem co będzie dalej. Wiem tylko że mam wolne i bardzo mnie to cieszy. W końcu będę miała okazje pogadać z najbliższymi mojemu sercu. A co z Ronaldo? Sprawa niezręcznej sytuacji chyba nie została rozgłośniona tak jak mi obiecał. W sumie spodziewałam się tego że wypapla to na prawo i lewo w dodatku szczycąc się z tego powodu ale chyba nie miał czym. W końcu tyle widział kobiet w bieliźnie i nawet bez że widok szarej myszki jak ja go na pewno nie zaskoczył. Muszę przyznać że strasznie chciałabym go znowu zobaczyć tak jak wszystkich pozostałym madristów. Minął dosłownie tydzień od kiedy ostatnio widziałam wesołą gromadkę a już za nimi tęsknie. Wracając z sesji Jenn poinformowała mnie że czeka na mnie w domu z gorącą czekoladą. Jeszcze nigdy mi się tak nie spieszyło do domu jak dziś. Wieść że spędzę miły wieczór z moja przyjaciółką dodawała mi dodatkowej energii. Wpadłam uradowana do  mieszkania gdzie współlokatorka popijała gorący trunek wpatrując się w obraz telewizora. Gdy już się  przywitałam przyłączyłam się do niej. Bardzo miło spędziłyśmy wieczór rozmawiając o pracy, modzie, dosłownie o wszystkim. Tematów do rozmowy miałyśmy zawsze dużo. Oczywiście Jenn poruszyła temat madryciaków.
- Ciekawe czy przystojniacy z Realu jeszcze o nas pamiętają - rzekła ze smutną miną.
- Przystojniacy czy przystojniak Ozil? -zapytałam ze śmiechem co bardzo ją zawstydziło. W końcu nie jestem ślepa że się w nim zabujała. To było widać na pierwszy rzut oka.
- Tak szczególnie Mesut.- odpowiedziała nieśmiało potwierdzając moje przypuszczenia.
- Wiedziałam to było widać na odległość że miedzy wami coś zaczyna iskrzyć
- Niestety chyba o mnie nie pamięta skoro nawet się do mnie nie odezwał... - smuciła się
- A dałaś mu swój numer? - zapytałam z ciekawości
- No właśnie nie. Nawet o niego nie poprosił a ja nie zamierzałam mu się narzucać...
- To dużo wyjaśnia. Jak miał do ciebie się odezwać skoro nie miał na ciebie żadnego namiaru? - tłumaczyłam uspokajając przyjaciółkę
- W sumie masz rację. Miałam taka mała nadzieje że zapyta Morta o mój numer tel.
- Przestań się zamartwiać jakimś gwiazdorem. Jesteś młoda i szalenie atrakcyjna. W dodatku jest tylu przystojnych chłopaków na świecie że nie starczy ci życia żeby ich poznać - powiedziałam rozbawiając koleżankę.
- Tak szczególnie w Joy Eslava - rzekła szczerząc zęby
- Gdzie? - zapytałam zdezorientowana. Nie miałam pojęcia co to jest.
- Dziewczyno gdzieś ty się uchowała? To jest najpopularniejsza dyskoteka w Madrycie! Pełno tam ciasteczek. Zwłaszcza w sezonie ten klub odwiedza pełno turystów. Tak więc towaru od wyboru do koloru!  odpowiedziała z radością.
- Piszę się na to! Jutro odwiedzimy to miejsce! - zapiszczałam  uradowana
- Oj kochana będzie to niezapomniana noc - rozmarzyła się.
- Jutro koniecznie musimy  wybrać się na zakupy. Potrzebujemy oszałamiającej kreacji bo tam jest selekcja!!!! - dodała po chwili wpadając w lekką panikę.
- Nie bój żaby. Bez problemu wybiorę dla nas  sexowne ubrania że ochrona będzie nas  błagać byśmy weszły he - zażartowałam wywołując śmiech mojej współlokatorki. Tak wesoło upłynął nam  ten babski wieczór że nie zorientowałyśmy się że już tak późno. W dobrych humorach położyłyśmy się do swoich łóżek. 

Centrum handlowe El Jardin de Serrano godzina 12.00


Znajduje się drogim centrum handlowym w sercu dzielnicy Salamanca w Madrycie. Tutaj zakupy robią najbogatsi mieszkańcy Madrytu. Centrum mieści się w odbudowanym pałacu, pomiędzy dwoma murami. Tutaj, między innymi, znaleźć można najlepsze sklepy odzieżowe w Madrycie i najlepsze marki międzynarodowych projektantów. Mam nadzieje że dziś upoluje jakiś ciekawy ubiór do mojej kolekcji. Jednak jak na razie moje zakupy przypominają raczej galop za wściekłą zakupoholiczką tzn.  za moją współlokatorką. Gdy tylko się zapatrzyłam na jakąś wystawę sklepową ona mi gdzieś ginęła i musiałam ją ścigać po całym centrum.

- Jenn poczekaj! - biegłam za nią  w obcasach  nie zważając na nic. Aż wpadłam na kogoś upuszczając swoją torebkę. Z niej niezdarnie wysypała się jej zawartość. Zaczęłam szybko zbierać rozsypane przedmioty gdy nagle usłyszałam hiszpański, męski głos.
- Bardzo przepraszam. Pomogę panience -  powiedział młodzieniec. Wtedy podniosłam głowę i ujrzałam kucającego przystojnego  bruneta o ciemnej karnacji zbierającego moje rzeczy osobiste.
- Niech Pan nie przeprasza to moja wina. Biegłam za  przyjaciółką. Powinnam uważać - powiedziałam patrząc w jego czekoladowe oczy a on uśmiechnął się do mnie czarująco podając upuszczone przeze mnie przedmioty. Młodzieniec był typowym hiszpańskim macho o którym marzy pewnie każda kobieta w Hiszpanii. Jednak jego osoba wzbudzała we mnie jakieś dziwne odczucia jakbym go gdzieś widziała... Nagle ktoś gwałtownie postawił mnie do pionu. To była moja zguba - Jennifer. Odciągnęła mnie szybko  na bok z dziwną podekscytowaną miną. Zdążyłam tylko rzucić przystojniakowi na pożegnanie krótkie zdanie o treści "dziękuje za pomoc" . Byłam ogromnie wściekła na Jenn że przeszkodziła nam. 
- Ty wiesz kto to był?! - pisnęła 
- Na pewno bym się dowiedziała jakbyś mi nie przeszkodziła! - rzekłam ze wściekłością poszukując wzrokiem bruneta ale w tłumie ludzi nie dostrzegłam go . Fajnie! Moja przyjaciółka spławiła mi przystojniaka.
- Dziewczyno to był David Villa!! Ten piłkarz z Barcelony!! - wydarła mi się do ucha. Jej krzyk wywołał zainteresowanie pośród przechodzących obok nas  ludzi.
- Co ty gadasz? To był na pewno on?? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Tak! Nie wierzę że go nie poznałaś! Zaskakujesz mnie normalnie! 
- Miał na głowie kaptur ale wydawał mi się znajomy... - tłumaczyłam się 
- Oj Vann Vann. Jesteśmy w najdroższym centrum w Madrycie to normalne że odwiedzają go takie sławy jak Villa. Najdziwniejsze jest to że działasz na nich jak magnez - zaśmiała się brunetka
- Czysty przypadek. Jakbyś tak nie latała po sklepach to bym nie musiała za nikim biegać a tym bardziej wpadać. -wytknęłam jej język.
- Dobra dobra tak się tłumacz. Jejku jak późno a my nic nie mamy wybrane! - powiedziała spoglądając na zegarek
- Zdaj się na mnie. Tym razem ja wybieram sklepy do jakich wchodzimy i kiedy ich opuszczamy. - zaśmiałam się.
- Ok. Poddaje się ! - rzekła powstrzymując napad śmiechu i ruszyła na podbój centrum a ja wraz z nią. Szaleństwo zakupowe trwało 5 godzin. Niestety nie udało mi się spotkać ponownie przystojnego piłkarza Barcelony. Chociaż cały czas miałam nadzieje która wygasła wraz z opuszczeniem przez nas centrum. 

2 godziny później


- Gdzie są moje szpilki z ćwiekami! - darła się Jenn przekopując swoją szafkę z butami. Miała ich naprawdę dużo. Prawie tak samo dużo jak ja. 

- Tu są ślepoto! - powiedziałam podając jej parę szpilek które wcześniej zauważyłam pod jej łóżkiem.
- Skąd one się tam wzięły?
- Mnie się pytasz? Ja Cię nie śledzę. - nalewałam się z niej. Nawet ja nie mam takich pomysłów, chować buty pod łóżko. Ciekawe co jeszcze tam skrywa. Cała Jenn. Z każdym dniem była zaskakująca i nieprzewidywalna. Istna wariatka z niej  ale za to ją tak bardzo kochało moje serce.

Ronaldo:

Cały tydzień chodziłem z zamiarem zapytania Moraty o numer do Vannessy. Niestety kiedy nadarzyła się okazja na treningu schowałem głowę w piasek. Tęskniłem za jej widokiem chociaż nie chciałem się do tego przyznać nawet przed samym sobą. W głowie miałem wciąż widok jej nóg, jędrnej pupy  i zawstydzonych oczu kiedy zobaczyłem ją w samych majtkach. Te wspomnienie zawsze do mnie wracało jak bumerang gdy tylko ktoś wspomniał jej imię. Ozil przez te dni też był jakiś nie swój. Na meczu i  treningach nie mógł się skupić. Biegał jakbym miał głowę w chmurach. Zresztą nie tylko ja to zauważyłem ale inni też.

- Klaun zakochany Klaun - chichrał się Marcelo gdy tylko Ozil przechodził koło niego.
- Kogo nazywasz Klaunem ? - zezłościł się Mesut chwytając go za koszulkę
- Ciebie! - rzucił się do ucieczki wyrywając się z jego objęć. Za nim w pościg ruszył turek wydzierając się przy tym:
- Ty mały knypie zaraz to odszczekasz jak powąchasz dotyk mojej reki! Po chwili dobiegł do niego i wskoczył mu na plecy okładając go pięściami. Oczywiście nikt nie ruszył na ratunek brazylijczykowi bo wiadomo było że te bicie nie było na poważnie.
- Krzesłem go! Krzesłem! - krzyczał  Ramos dopingując niemieckiego reprezentanta. Sam śmiałem się z tej sytuacji. Cieszyłem się że dzięki niemu nikt nie wspomniał jeszcze o moim zakładzie dotyczącym zdobycia Vann. Od czasu imprezy u mnie wszystkie śmiechy i doczepki przeszły na Ozila. Jednak wiedziałam że wkrótce temat mojego zakładu się ożywi. Na szczęście dziś jest sobota. W dodatku mamy wolną niedziele bo nie gramy żadnego meczu. Trzeba zorganizować  po treningu jakaś imprezę może zaproszę na nią Jennifer i Vannesse? Mort musi mi w tym pomóc - pomyślałem po czym pobiegłem w kierunku kolegi z boiska. Ten próbował nawiązać kontakt ze swoją kuzynką ale bez skutku. Niestety nikt nie odbierał telefonu... Normalnie prześladuje mnie pech...

Vannessa:


Po wyjściu z taksówki doznałam lekkiego szoku. Przed ogromnym klubem Joy Eslava stała duża kolejka osób do wejścia. 

- Ciekawe jak my się tam dostaniemy? -pomyślałam głośno.
- Nie obawiaj się ja to załatwię - mówiła grzebiąc w torebce.
- Zapomniałam telefonu z domu. Zostawiłam go na ładowarce - stwierdziła po chwili
- Nie martw się ja mam swój. A po drugie dziś przyjechałyśmy się bawić a nie zabawiać  się telefonami. Dziewczyna uśmiechnęła się po czym złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wejścia gdzie znajdowali się ochroniarze. Podeszła do jednego i naopowiadała mu bajek że jesteśmy super sławnymi modelkami ale zapomniałyśmy z domu kart członkowskich. A ten wpuścił nas bez żadnego ale. W sumie jesteśmy modelkami z tym nie kłamała ale fakt że jesteśmy super sławne mogła sobie podarować he. Nie wiem co go nakłoniło by nas wpuścił nasz wygląd czy dobra bajerka Jenn. Byłam taka szczęśliwa bo nigdy nie byłam na tak dużej imprezie.  Wygląd wywarł  na mnie ogromne wrażenie. Nigdy nie byłam w tak luksusowej dyskotece. Wnętrze clubu utrzymane było  w stylu neoklasycystycznym, z niezwykle zdobnymi złotymi balkonami i wysokimi stropami. Postanowiłyśmy z Jenn się czegoś napić więc udałyśmy się w stronę pobliskiego baru. A było ich kilka. W końcu jeden nie obsłużył by tylu gości. W drodze do baru mijaliśmy przystojniaków. Było ich naprawdę dużo. Moja koleżanka miała racje. Hiszpanii to chyba najprzystojniejsi faceci na ziemi a ich spojrzenia są pełne namiętności. Ahh można dostać zawrotu głowy. Gdy nacieszyłyśmy gardło zamówionymi przez nas kolorowymi drinkami ruszyłyśmy na parkiet. Czułam się jak gwiazda tylu przystojnych facetów chciało ze mną zatańczyć .Nie wiem czy to przez mój strój który był bardzo wyzywający czy te moje kocie ruchy przyciągały ich uwagę i zainteresowanie moją osobą. Bawiłam się w najlepsze gdy ktoś zaszedł mnie od tyłu w tańcu i szepnął na ucho:
- Nie myślałem że Ciebie tu spotkam - usłyszałam znany mi męski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam......... cdn.

Hey dziewczyny. Kolejny odcinek za mną Cieszy mnie bardzo że czytacie moje wypociny i je komentujecie. Dziś w ramach podzięki postanowiłam wkleić długi i ciekawy moim zdaniem odcinek :) Jestem z niego osobiście zadowolona i mam nadzieje że i wam przypadnie do gustu. Na koniec dodaje zdjęcie szałowej kreacji Vanneski :) Pozdrawiam i życzę wam udanego weekendu buziaki :****







wtorek, 27 listopada 2012

7. Niezręczna sytuacja

Ronaldo:

Hola Hola Benzema gdzie trzymasz te łapy! Woń od niej! - krzyczałem w myślach. Gotowałem się wewnątrz  patrząc jak madryści  tańcują z najlepszą laską na parkiecie.  Chyba zaczynałem  być o nią zazdrosny... Tak bardzo mi się podobała że nie mogłem znieść widoku jak inni się do niej ślinią. Chyba zaczynam świrować? Ronaldo obudź się! Masz najpopularniejszą modelkę na ziemi a ty uganiasz oko za jakaś mało popularną dziewczyną  z polski! A zakład? Nie mogę odpuścić.... Irna na pewno nie dowie się o jednorazowej przygodzie ... Muszę coś wykombinować aby Vanessa  zmieniła co do mnie zdanie wtedy łatwiej ją uwiodę...... Z burzliwych myśli wyrwał mnie głos Benzemy który nagle pojawił się nie wiadomo z skąd.
- Elo niunie co wy się nie bawicie? - zapytał popijając drinka
- Zapomniałeś mam kontuzje nie mogę! - rzekł ze złością Marcelo
- A ja mu towarzyszę żeby mu nie było smutno - tłumaczył się Pepe.
- A ty Ronaldo? Jaką masz wymówkę? - zaśmiał się Karim
- Eeeeeeee.... nooooooo..... jaaaaaaaa...... dbam o dobro gości aby nic im nie zabrakło. W końcu jestem gospodarzem - skłamałem 
- Ej no stary przestań się jąkać jak dziecko w podstawówce! - zażartował Benzema
- A ty przestań świrować  do tego co jest moje! - powiedziałem podniesionym głosem 
- Uuuuuuuu ktoś tu jest chyba zazdrosny - nabijał się Marcelo z Pepe
- Jakie twoje? Vanessa nie jest twoją własnością - zakpił Benzema 
- Ja cię tylko ostrzegam! - odpowiedziałem zdenerwowany bez namysłu i wystartowałem z sofy z drinkiem jak oparzony. Zostawiając zaskoczonych moimi słowami chłopaków. Byłem tak nabuzowany złością że nie zauważyłem że wpadłem na coś... A raczej na  kogoś.... Tą osobą była Vanessa. W dodatku wylałem na nią zawartość mojej szklanki. 
- Ty pokręcony frajerze zrobiłeś to celowo! - krzyczała na mnie gdy zorientowała się że na jej spódniczce widnieje duża brązowa plama.
- Nie zrobiłem tego celowo! Bardzo cię przepraszam. Zdejmij spódniczkę to ci ją zapiorę w łazience- tłumaczyłem się bez namysłu. 
- Ty jesteś jakimś psychopatycznym zboczeńcem! Nie będę się przed tobą obnażać!- wydzierała się wciekła jak osa
- Czy ja coś powiedziałem źle? Ja tu wyciągam do ciebie pomocną dłoń a ty mnie obrażasz! - powiedziałem oburzony tą sytuacją. 
- Ronaldo po prostu niedobrze dobrał słowa. Bóg mi świadkiem że nie zrobił tego celowo i jako gospodarz chce zadbać o dobro swojego gościa. - stanął w mojej obronie Marcelo.
- Może faktycznie chciał być miły - rzekła cicho ze wstydem Vannesa. Co chwile odwracając się w poszukiwaniu przyjaciółki która tak była zafascynowana Ozilem, że nawet nie zauważyła wysyłanych przez nią błagalnych wołań o pomoc. 
- Cris co tak stoisz? Zaprowadź Vannessę do łazienki - poganiał wesoło Marcelo. Dziewczyna była przerażona nie wiedziała co ma powiedzieć. Chyba bała się ze mną zostać sam na sam. W końcu ocknęła się z lekkiego szoku i udała się ze mną na piętro co bardzo mnie ucieszyło. Postanowiłem zaprowadzić ją do mojej prywatnej łazienki łączącej się ze sypialnią. 
- Tu nikt nie będzie ci przeszkadzał - rzuciłem przerywając niezręczną ciszę która panowała między nami.
- Mam taką nadzieje - wyszeptała złośliwie przez zęby. Wyglądała słodko jak się złościła. 
- Tu są jakieś środki do prania -  otwierając jedną z szafek wskazałem na przedmioty do zwalczania uciążliwych plam. 
Po chwili dodałem
- Czuj się jak u siebie - z uśmiechem zamknąłem drzwi chociaż bardzo chciałem z nią zostać.

Vanessa:

Kto by pomyślał że będę paradować w majtochach po terenie Ronaldo. W dodatku on sam jest za ścianą. Aż dziwne że jeszcze tu nie wparował? Cholerka co to za łazienka że nie ma żadnego zamknięcia? Zero prywatności normalnie... Pomieszczenie było duże. W życiu nie widziałam większej prywatnej toalety. Prysznic,wanna z masażem,duże piękne lustro, pełno szafek i półeczek gdzie znajdowały się różnorodne kosmetyki. Najwięcej było chyba specyfików do włosów : żeli, gum, odżywek i szamponów. Normalnie jakbym była u fryzjera. Gdy przeanalizowałam chyba wszystkie akcesoria łazienkowe zabrałam się do czyszczenia mojej miniówki. Moja biedna spódniczka! - użalałam się nad nową zdobyczą dodając co chwile nową porcje proszku do prania na plamę. Tarłam i tarłam aż w końcu udało się plama puściła. Uff na całe szczęście - pomyślałam. Szybko wyschnie więc mogę ją już ubrać. Usiałam się na róg wanny i pośpiesznie zaczęłam wciągać mini. Niestety niezdarnie wpadłam do niej z wielkim hukiem. Jak to mówią co nagle to po diable.  Po chwili  do łazienki wpadł Cris z przestraszoną miną. Gdy zauważył mnie podnoszącą się z ogromnego bębna w samych majtkach dostał banana na twarzy. Nie wiem co go bardziej uradowało moja niezdarność czy to że widzi mnie w koronkowych majteczkach. Policzki mi płonęły ze wstydu gdy ten patrzył na mnie z figlarnym uśmiechem.
- Może pomóc? - zapytał z troską 
- Nie dziękuję - rzekłam obrażona wychodząc obolała z wanny. 
- Nie ruszaj się możesz mieć coś złamanego! -krzyknął Ronaldo podbiegając do mnie biorąc mnie na ręce.
- Nie dotykaj mnie! - krzyczałam jak oparzona ale to nic nie dało. Ten uparciuch z uśmiechem zaniósł mnie do sypialni i położył ostrożnie na łóżko. Muszę przyznać że był bardzo delikatny. 
- Czy ty zawsze musisz być taka uparta? Bardzo martwię się o twoje zdrowie a ty dalej uważasz mnie za jakiegoś zboczeńca  - spojrzał na mnie wyczekująco ze smutną miną. Zrobiło mi się trochę głupio może naprawdę chciał dla mnie jak najlepiej a ja wydzieram się na niego. Kiedyś moja ciocia spadła w ten sam sposób i uszkodziła sobie kręgosłup. Może faktycznie Ronaldo o mnie się martwi a ja go źle oceniam? Lepiej jak będę go trzymać na dystans. Wszelkie zbliżenia z jego osoba mogą mi po prostu zaszkodzić. Chciałam mu odpowiedzieć na to pytanie ale drzwi do pokoju uchyliły się. Do pomieszczenia wpadł Pepe z rozbawionym Marcelo. Gdy zauważyli głupkowato uśmiechającego się Crisa i mnie leżącą na łóżku w koronkowych czarnych gaciach o mało nie zeszli na zawał. 
- Eeeehhhh to my widzę że przeszkadzamy. Bawcie się dalej! - krzyknął Marcelo wypychając za drzwi portugalskiego obrońce. Teraz to już jarałam cegłę po całości. Było mi wstyd bo wiedziałam że zaraz polecą powiedzieć wszystkim o całym zajściu wymyślając przy tym barwną historię. 
- Ej chłopacy to nie jest tak jak myślicie! - krzyknęłam ale niestety moje słowa nie zatrzymały rozbawionych piłkarzy bo migiem oddalili się z pomieszczenia. Pewnie już pobiegli na dół wszystkim wypaplać co tu zobaczyli. 
- Ja to załatwię. Nie martw się a tym- powiedział uspokajająco Ronaldo po czym wyszedł z pokoju zamykając drzwi. Zostawiając mnie samą w lekkim szoku w swoim królestwie. Sama nie wiedziałam co myśleć o jego słowach i czynach. Faktycznie może moje wyobrażenie na temat pana Alvero okazały się niesłuszne. Może nie jest taki zły jak z początku się zaprezentował? Zaczęłam poznawać inna stronę portugalczyka. A może on po prostu udaje? Już sama nic nie wiem. Ubrałam spódniczkę w pośpiechu nie chcąc stać się ofiarą głupich śmiechów kolejnych przypadkowych gości w sypialni gwiazdora. Postanowiłam szybko wyjść nie spostrzeżona. Udało mi się nikogo nie było na piętrze. Po cicho zeszłam na dół gdzie impreza trwała w najlepsze. Chyba mam szczęście bo nikt nawet nie spojrzał w moją stronę. Poszukiwałam wzrokiem Cristiano nigdzie go nie było tak jak jego rodaka Pepe i  brazylijskiego kumpla -  Marcelo. Nagle zauważył mnie Ramos i porwał do tańca. Poddałam się całkowicie  rytmowi muzyki zapominając o wstydliwej sytuacji która miała niedawno miejsce. Jennifer dalej bawiła się z Ozilem co wcale mi nie przeszkadzało. Chyba między nimi zaczęło coś iskrzyć albo udzielił im się alkohol. Po dwóch godzinach wspaniałej zabawy moja współlokatorka zamówiła dla nas  taxówkę bo jej kuzyn ledwo co trzymał się na nogach. Nawet nie zdołałam pożegnać się z gospodarzem domu z tego całego zamieszania.  A może po prostu się wstydziłam? Po 40 minutach byłyśmy u siebie. Hiszpanka w ubraniach położyła się do swojego łóżka. Ja też nie miałam siły na nic, więc podarowałam sobie prysznic. Ubrałam piżamę i gdy tylko przyłożyłam głowę do poduszki od razu zasnęłam jak małe dziecko....

Ronaldo:

Jechałem dość szybko moim czarnym Lamborghini nie zwracając uwagi na nic. Chyba jeszcze jestem wczorajszy. Wczorajsze wydarzenia dały mi dużo do myślenia że nie mogłem zasnąć. Ta cała Vannesa mnie  normalnie wykończy - pomyślałem. Na parkingu czekała na mnie grupka rozbawionych piłkarzy z drużyny.  Widać mieli bardzo ciekawy temat w obiegu. Zaparkowałem auto i skierowałem się w ich stronę.
- Hey Cris -rzucili na powitanie 
- Hey chłopacy. O czym tak dyskutujecie? - zapytałem zaciekawiony. Pepe z Marcelo porozumiewawczo rzucali głupie spojrzenia w stronę innych piłkarzy. Niestety chyba Coentrano ich nie odczytał bo wyparował prosto z mostu do mnie.
- Czy to prawda że Pepe z Marcelo zastali cię z Vann w niezręcznej sytuacji u ciebie w sypialni? Podobno była już w samych stringach! - powiedział pośpiesznie z figlarnym uśmiechem
- Nie miała ubranych stringów tylko koronkowe majtki! - zaprotestowałem wybuchając  śmiechem
- Czemu się nie pochwaliłeś że ją zaliczyłeś? - zapytał  zaskoczony Sergio Ramos
- Do niczego nie doszło...- odrzekłem zgodnie z prawdą. Nie zamierzałam ich okłamywać  chociaż wiem że gdybym odpowiedział tak to by mi uwierzyli. Opowiedziałem im cała historię która wydarzyła się w mojej łazience i sypialni. Po czym zakazałem wspominania jej przy Vanessie i Jennifer. By zbliżyć się do polki musiałem trochę zyskać jej zaufanie a w szczególności pokazać jej innego Ronaldo ...


Hey witam was po dłuższej nieobecności. Musicie mi wybaczyć bo miałam bardzo dużo spraw do załatwienia. Oczywiście ten odcinek dedykuje BELI zgodnie z jej prośbą. Dziś Real Madryt zmierzy się z Alcoyano. Koniecznie oglądajcie i wpierajcie naszych madryciaków :) Na koniec słodki gifek ^^ Pozdrawiam i życzę miłego czytania mojej lektury :)  :***





środa, 21 listopada 2012

6. Imprezka u królewicza

Vannesa:

Wstałam wcześnie rano i udałam się do agencji modelek. Musiałam  dokończyć moje profesjonalne portfolio. W końcu każda modelka takie posiada. Pocieszeniem było dla mnie to że sesja będzie trwała krótko bowiem brakowało dosłownie parę fot. Dzięki moim wcześniejszym sesjom posiadałam zdjęcia którymi warto było pochwalić się w albumie dlatego nie było potrzeby robić dodatkowych ujęć. Niestety nie miałam  żadnych fotografii w stroju kąpielowym czy w bieliźnie. Wiedziałam że na pewno będą ode mnie tego wymagać a pozowanie w skąpych szmatkach bardzo mnie krępowało. Zestresowana pojechałam do agencji Trafic z wiedzą że czeka mnie trudny dzień. Fotograf  już  na mnie czekał. Greg bo tak miał na imię, stwarzał niesamowitą atmosferę na planie. Jego słowa dodawały mi pewności siebie gdy pozowałam  przed nim w skąpym stroju kąpielowym.  Zdjęcia wyszły rewelacyjnie a Szef agencji i Greg byli pod wrażeniem.  Podobno postarają się jak najszybciej pozyskać mi nowe zlecenia bo jak to określili  mam wielki potencjał który nie może się zmarnować. W co nie za bardzo mi się chciało wierzyć. W dobrym humorze wróciłam do mieszkania gdzie nie zastałam mojej współlokatorki. Ciekawe gdzie ją wsiało. Możliwe że ma jakieś zlecenie - pomyślałam. Postanowiłam zrobić coś do jedzenia bo pora obiadowa już dawno się skończyła a ja nic nie jadłam. Upichciłam spaghetti carbonara. Niespodziewanie w mieszkaniu zjawiła się Jenn. Ona to ma wyczucie sytuacji he. Chyba zapach jedzenia ją tu zwabił.
- Hey bejb. Co tak pięknie pachnie. - powiedziała na przywitanie
- Hey. Zrobiłam spaghetti mam nadzieje że się nie otrujesz - zażartowałam
- Coś tak wspaniale pachnącego na pewno mi nie zaszkodzi  mmmm- mrugnęła oczkiem i nałożyła sobie makaronu. Było mi miło patrząc jak ze smakiem pochłania wielką porcje jedzenia. Rzeczywiście moje danie musiało jej zasmakować. Od nie pohamowanego objadania się  wyrwał ją dźwięk jej telefonu. Wytarła buzie chusteczką i po chwili odczytała smsa. Gdy zapoznała się z jego treścią dostała tzw banana na twarzy i zaczęła piszczeć.
- Vann szykuj kieckę idziemy na balety! - krzyczała piskliwie podskakując. Normalnie jak dziecko.
- Ale gdzie? - pytałam zaskoczona tą sytuacją
- Do królewiczów...... - powiedziała rozmarzona Jenna
- Na głowę ci padło. Jakich znowu królewiczów? - spytałam z uśmiechem
- Alvaro zaprosił nas na imprezę którą organizuje jego kolega z drużyny - powiedziała prawie że piszcząc.
- I zamierzasz na nią iść? - spytałam zaskoczona
- No pewnie! I ty też idziesz i nawet nie próbuj się mi się wykręcać! -krzyknęła uradowana.
- Nie pójdę! - darłam się na myśl że spotkam tego bezczelnego babiarza Ronaldo.
- Oj Vann nie chciej żebym zadzwoniła do Alvaro z informacją że nie idziesz bo ściągnie tu całą drużynę by wnieśli cię do samochodu i dowieźli na miejsce he - zaśmiała się Jenna. Wizja chłopaków wynoszących mnie po schodach i wrzucających do auta mnie przeraziła dlatego bez wahania zgodziłam się pójść. Widok biegającej współlokatorki w poszukiwaniu kreacji wzbudził we mnie śmiech. Postanowiłam jej pomóc i pożyczyłam jej jedną z moich sukienek. Sama ubrałam jasno-złotą spódniczkę z ćwiekami ,różową mgiełkową bluzeczkę na krótki rękaw a nią założyłam ciemno różowy blezer z perełkami. Z całością ubioru komponowały się moje złote i  turkusowe dodatki. Czyli jak zawsze wybuchowa mieszanina kolorów. Koleżanka na mój widok aż zaniemówiła z zachwytu. Za pół godzinki zjawił się po nas Alvaro. Mój widok chyba go onieśmielał bo gdy tylko spojrzałam w jego stronę rumienił się. Jego kuzynka wspominała mi o tym że jest strasznie nieśmiały wobec  nowo poznanych dziewczyn. Było mi trochę głupio że go tak peszę.
- To w końcu kto wyprawia tą imprezę? - zapytałam przerywając ciszę. W końcu wypadało by wiedzieć kto jest gospodarzem tej całej balangi. Jenn z Moratą wymienili się dziwnymi spojrzeniami. Dało mi to dużo do zrozumienia kto jest jej realizatorem.
- Organizatorem tej imprezy jest Ronaldo - odpowiedział spokojnie młody piłkarz potwierdzając moje przeczucia.
- Alvaro zatrzymaj się wysiadam! - krzyczałam w panice.
- Vann nie dramatyzuj! Jesteśmy już na miejscu! - krzyknęła wskazując na piękna wille z wielkim ogrodem. Tego już było za wiele idę na imprezę do gościa który mnie obraził. W dodatku Jenn  ciągnie mnie za rękę i szepcze przez zęby " nie próbuj mi uciekać". Moje życie to porażka.  Cóż czas stawić czoła temu typowi. Nie mogę mu pokazać słabości - pomyślałam chwytając pod ramię Alvaro w progu drzwi. Jego kuzynka zrobiła to samo. Nasze postępowanie bardzo go onieśmieliło. Mimo to dumnie prowadził nas do ogromnego salonu. Mieszkanie w środku było przepiękne i gustownie wystrojone. Z pewnością zaprojektował mu wnętrze jakiś słynny hiszpański architekt. W domu przewijało się pełno gości. W tym pięknych dziewczyn które rzucały wrogie spojrzenia  na nasz widok. Aż chciało im się wytknąć tak zwanego jęzora. Chłopcy  z Realu Madryt siedzący na skórzanych białych kanapach nasz widok zamarli z wrażenia. Nie wspomnę o minie Ronaldo który zabawnie poruszał brwiami. Chciało mi się śmiać z tego pacana ale postanowiłam nie zwracać na niego uwagi i traktować go jak powietrze.
- Morcik nie wiedziałem że z ciebie taki donżuan! - zaśmiał się Pepe. Wszyscy wybuchli śmiechem a Alvaro walnął buraka.
- A co zazdrościsz mu takiego towarzystwa? - stanęła w obronie kuzyna Jennifer.
- Jest co zazdrościć jesteście najfajniejszymi laskami na tej  imprezie -  rzekł Ramos rzucając okiem na nasze opalone nogi.  Ten widok mnie trochę skrępował. Zauważyłam że Ronaldo dostał zawiechy. Bezczelnie patrzył się na moje nogi obgryzując przy tym paznokcie. Los tak chciał że nie tylko ja.
- Cris ty zboczeńcu mógłbyś się opanować w towarzystwie! Przepraszam dziewczyny ale ona ma więcej testosteronu niż rozumu w głowie - nalewał się Marcelo dając kuksańca w głowę portugalczykowi. Ten zaskoczony jego słowami uśmiechnął się łobuzarsko i powiedział
- Sorki dziewczyny ale sprawdzałem czy macie cellulit na nogach
- I do jakiego wniosku doszedłeś? - pytałam drwiąco
- Stwierdzam  ze ani grama chociaż kto wie co kryje się pod waszymi spódniczkami - zażartował oblizując usta. Marcelito z Pepe nalewali się z tej całej sytuacji aż do akcji wkroczył Karim Benzema i Fabio Countrano z drinkami. Akurat jak chciałam coś odpowiedzieć temu typiarzowi
- A to  drinki dla ślicznych pań - powiedział  Fabio podając nam smakowicie wyglądające kolorowe drink ze słomką. Chociaż  jedni pomyśleli  żeby nas jakoś ugościć. 
- Dziękuję jesteście przemili - rzekłam do nich nie myśląc ze zaraz rozpętam tym wojnę słów.
- Ej ja też jestem milutki! - krzyczał Marcelo
- Ja też! -piszczał mi nad uchem tym razem Pepe
- Ja też jestem milutki zwłaszcza wieczorami -oznajmił puszczając mi oczko Ronaldo wtrącają się w tą bezsensowną dyskusję. Na szczęście z  tej opresji wyrwała mnie Jenn porywając mnie na parkiet rzuciła z uśmiechem na twarzy do wesołej gromadki kilka słów
- To wy sobie dalej debatujcie  między sobą na temat swojej bardzo miłej postawy do kobiet bo my nie zamierzamy słuchać tych waszych wypocin. 
- Ale im pocisnęłaś. -skwitowałam radośnie gdy znajdowałyśmy się pośród tańczących ludzi na środku parkietu. 
- Musiałam im trochę pojechać bo niedługo te małpiszony wlazłyby nam na głowę - zachichotała
- Raczej goryle - podsumowałam brechtając
- Zobacz na ich niepocieszone miny 
- Widok bezcenny - śmiała się brunetka wyginając się przy tym w rytm muzyki. Wygłupialiśmy się jak szalone na parkiecie zwracając na siebie uwagę gości.Po chwili dołączyli do nas chłopacy: Benzema, Ramos, Ozil i ku mojemu zdziwieniu także nieśmiały Morcik. Tańczyłam co chwile to z innym bawiąc się przy tym wspaniale zapominając że Ronaldo w ogóle istnieje. 

Ronaldo:

Muszę się napić bo  robi mi się gorąco na widok tej całej Vannesy. Jej kocie ruchy na parkiecie wywołują we mnie kosmate myśli. Ona musi być moja. Za każdym razem kiedy coś sobie postanowię osiągam swój cel. Żadna dosłownie laska mi się nie oparła. Tym razem nie będzie wyjątku.... Pogrążony w swoich zadumaniach wziąłem łyk trunku. Tak się zapędziłem w tym moim rozmyślaniu że nie zauważyłem jak kilku chłopaków z drużyny znalazło się obok tańczącej Vannesy i Jennifer. Ta sytuacja powoli zaczynała mnie wkurzać. Moi koledzy z drużyny sprzątają mi laskę sprzed oczu! W końcu ja pierwszy ją upatrzyłem już dawno i powinienem mieć pierwszeństwo! W dodatku to moja impreza! Hola Hola Benzema gdzie trzymasz te łapy! Woń od niej! - krzyczałem w myślach. Gotowałem się wewnątrz  patrząc jak madryści  tańcują z najlepszą laską na parkiecie.  Chyba zaczynałem  być o nią zazdrosny... cdn

Witam moje wszystkie czytelniczki. Przepraszam że tak długo musiałyście czekać za kolejnym odcinkiem. Niestety z przyczyn osobistych nie miałam czasu napisać posta. Oznajmiam też że kolejny odcinek pojawi się u mnie dopiero po weekendzie. Prawdopodobnie we wtorek. Mam nadzieje że mi to wybaczycie :) Dziś Ronaldzio i spółka grają ważny mecz w LM oczywiście będę trzymała za nich mocno kciuki.Na końcu daje zdjęcia kreacji Vannesy z imprezy. Pozdrawiam buziaki kochane :*



sobota, 17 listopada 2012

5. Nieśmiały Mort i mistrz podrywu

Ronaldo:

Piękna opalona brunetka szła powoli stąpając po trawie w długich złotych szpilkach. Zmierzyłem ją wzrokiem od stóp do głowy. Miała na sobie krótką spódniczkę w panterkę i  czarny bluzko - stanik czy jakoś tak. Całość kreacji dopełniała  jej różowiasta marynarka z złotymi guzikami. Wyglądała niesamowicie sexownie aż robiło się człowiekowi gorąco. Gdy zbliżyła się bliżej poznałem  ją. To była ona. Miss Euro - dziewczyna o której długo nie mogłem zapomnieć. Podeszła w stronę Morata  i  wysokiej szczupłej brunetki. Namiętnie o czymś dyskutowali Byłem  strasznie ciekawy  co on im tam opowiada że są takie szczęśliwe? Stałem tak jak kołek i przyglądałem się jej każdemu ruchowi gdy nagle głos Pepe przywołał mnie do porządku.
- Ronaldo czy to jest ta euro dziunia z poloni?! 
- Chyba chciałeś powiedzieć Polski. - poprawił go Ramos
- Tak to ta dziewczyna! Pamiętam jak Ronaldo wzdychał do jej zdjęcia gdy zobaczył ją w gazecie ! - krzyczał Coentrano. Myślałem że go uduszę własnymi rękoma. Chłopacy mieli ze mnie niezły ubaw
- Ronaldo zakochany w gazecie - przypomniał głośno Pepe i znowu nastała burza śmiechu.
- Ale śmieszne że aż boki zrywam - zakpiłem z niego i oddaliłem się od nich pokopując piłkę ze złości. 

Vannesa:


Szłam powoli stąpając po ziemi jakby miała zaraz się zapaść. Wzrok piłkarzy realu mnie onieśmielał. Tym bardziej że ich buzie wesoło się uśmiechały. Z oddali było słychać ich głośne napady śmiechu. Jedno było pewne stałam się ich tematem numer jeden. Gdy stanęłam blisko Jenn młody piłkarz wyciągnął do mnie swoją dłoń i powiedział
- Hey Alvaro jestem
- Vannesa- odpowiedziałam uściskując jego dłoń w ramach powitania. 
- Kto by pomyślał że poznam słynna stadionowa miss euro. - powiedział nieśmiało spoglądając na mnie.
- Żadna ze mnie miss.  - zaśmiał się. Z oddali kątem oka zobaczyłam Ronaldo jak kopie piłkę. Widać był zły bo strasznie się na niej wyżywał. Ciekawe co go tak rozzłościło skoro jakieś kilka minut temu ze śmiechu wnet pokładał się na trawie z kolegami. Na stadionie zjawił się Jose Mourinho trener królewskich. Rozgonił grupkę chłopaków po całym boisku. Kilku pobiegło w stronę Ronaldo, pozostali natomiast zaczęli się rozgrzewać biegając w około boiska. Mourinho gestem ręki zawołał Alvaro w swoją stronę który po kilku jego słowach dołączył to biegających piłkarzy. Trener okazał się dla nas strasznie miły pozwolił nam obserwować z bardzo bliska ich trening.  Zafascynowane wpatrywałyśmy się w madryckie ciasteczka biegające po murawie.

Ronaldo:

Kopałem tą piłkę próbując nie myśleć o niczym. Po dłuższej chwili podbiegł do mnie Ozil z Pepe z informacją że zaczynamy rozgrzewkę. Pobiegłem posłusznie z nimi w stronę biegających już chłopaków z drużyny. Po chwili zjawił się Morata z uchachaną po uszy gębą. Byłem bardzo ciekawy co go tak raduje a także skąd młody zna dziewczyny stojące przy lini boiska. Niestety mój portugalski przyjaciel Pepe mnie w tym ubiegł.
-  Mort ty czorcie skąd ty ten towar wynalazłeś? 
- Z Madagaskaru je przywiózł - płakał ze śmiechu Sergio Ramos
- Mort?! haha Padam! - wiłem się ze śmiechu z Benzema i Ozilem. Młody też nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Wcale tego nie ukrywał. 
- To w końcu powiesz nam skąd przywiozłeś te lemurzyce czy nie? naciskał Coentrano. 
- Weźcie przestańcie bo już nie mogę ! -  krzyczał przez śmiech Ozil. 
- Nie za wesoło wam tam chłopacy?! - krzyknął zdenerwowany Jose Mourinho. Wszyscy momentalnie zamilkli. Biegaliśmy i po cichu rozmawialiśmy między sobą. Pepe dalej naciskał Morta o szczegóły na temat poznania dziewczyn. Okazało się że wysoka szczupła dziewczyna o imieniu Jenn jest kuzynką młodego a Vannesa to jej koleżanka która poznał dosłownie przed chwilką. Ta informacja mnie wewnętrznie uspokoiła. Potem Jose podzielił nas na dwie drużyny i zaczęliśmy grę.  Dawałem z siebie wszystko by zaimponować Vann. Przyłapałem ją kilka razy jak spoglądała w moją stronę.  Pewnie wzdycha do mnie czekając na mój pierwszy ruch. W końcu kibicowała mi na meczu a w jakimś tam wywiadzie który czytałem przyznała że jestem atrakcyjny. Postanowiłem wykorzystać sytuacje gdy piłka poturlała się w stronę dziewczyn przekraczając linie boiska. Teraz albo nigdy  -pomyślałem i zacząłem biec w ich stronę.  W głowie układałem jakiś szybki podryw. Miał dosłownie kilka sekund by wymyślić jakiś szybki bajer. Wziąłem piłkę i podbiegłem do niej uśmiechając się rzekłem jej na ucho:
- Powiedź że pragniesz mnie mieć- zaszeptałem
- Och tak pragnę cię mieć... ale w dużej odległości od siebie! - krzyknęła mi w ucho aż mi w uszach zadźwięczało. W oddali było słychać głośne śmiechy chłopaków. Gotowało się we mnie ze złości że ta mała wredna dziewczyna zrobiła ze mnie pośmiewisko przed  kolegami z drużyny. Bez namysłu z całej pary strzeliłem piłkę w powietrze  i pobiegłem w środek boiska rzucając wrogie spojrzenia w stronę rozbawionych piłkarzy. Zawsze laski leciały na moje teksty a tu zonk. Zemszczę się na tej małej wredocie rozkocham ją  we mnie bez pamięci. Za miesiąc będzie moja dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych... Po treningu bez słowa udałem się do szatni nie czekając za nikim. Nie miałem nastroju na żadne rozmowy. Gdy zdejmowałem buty do szatni wparowali pozostali  chłopacy z głupkowatymi uśmiechami. Każdy przebierał się w ciszy tylko Pepe z Coentrano siedzieli na przeciw siebie i wymieniali między sobą głupie spojrzenia. Pepe nie wytrzymał i wybuchnął nie pohamowanym śmiechem.
Och tak pragnę cię mieć... ale w dużej odległości od siebie! -cytował Coentrano. Teraz to już każdy  pokładał się ze  śmiechu. 
- Cris chyba twój słynny podryw tym razem cię zawiódł- nalewał  się Benzema. Miałem dość nabijania się ze mnie. Postanowiłem wyjść z tego obronną ręką i odrzekłem dumnie
- Ta dzika lemurzyca będzie moja w przeciągu miesiąca. Tak ją w sobie rozkocham że nie będzie widziała nic poza mną  
- Miesiąca? Starzejesz się chłopie - zaśmiał się Sergio Ramos
- Coś mi się wydaje że będziesz miał trudny orzech do zgryzienia Ronaldo - odrzekł Casillas
- Mówiłem Wam że się uprze. On żadnej nie przepuści! - wtrącił się Arbeloa
- Ja tak szybko się nie poddaje dajcie mi miesiąc. - rzekłem i wyszedłem z szatni rozmyślając plan jak zwabić ptaszynkę w moje sidła....

Vannesa:

- Boże Ten cały Ronaldo to jakiś na żelowany pajac! Co on sobie pomyślał że powie do mnie słowo i pójdę z nim do łóżka! Chyba pomylił mnie z jakaś swoja napaloną fanką. Na mnie jego  bezczelne teksty nie działają! - darłam się do Jenny gdy tylko opuściłyśmy stadion.
- Wyluzuj dziewczyno! Zwracamy na siebie za dużą uwagę przechodniów! Pogadamy o tym w drodze do domu- powiedziała otwierając mi drzwi do samochodu. Rzeczywiście moje krzyki zainteresowały pobliskich gapiów. Wsiadłam posłusznie do samochodu i moja współlokatorka ruszyła z piskiem opon. Po 5 minutowej ciszy odezwała się do mnie
- Wiesz co ?
- Co? spytałam
- Tą bezcenną minę Ronaldo jak dajesz mu kosza zapamiętam do końca moich dni - powiedziała wybuchając śmiechem a ja wraz z nią. Po 10 minutach jazdy znaleźliśmy się pod hotelem. Jennifer pomogła mi się spakować bo tak jak obiecałam po treningu miałam zamieszkać wraz z nią. Cała przeprowadzka zeszła nam do wieczora.Trzy pokojowe mieszkanie mojej przyjaciółki wywarło na mnie duże wrażenie. Fluorescencyjne kolory ścian przyciągały uwagę a proste jasne drewniane meble genialnie się z nimi komponowały dodając  uroku całości mieszkania.Gospodyni domu stawiała na prosty minimalizm dlatego w jej mieszkaniu nie  było za  dużo przepychu i niepotrzebnych rzeczy. Mój pokój był mały i przytulny. Za oknami widoki na zatłoczony Madryt. W końcu to stolica Hiszpanii. Gdy już się ugościłam postanowiłam zadzwonić do wujka i moich kochanych urwisków z zapytaniem co u nich słychać. Nic tak nie raduje jak rozmowa z bliskimi twojemu sercu. Jenn po 40 minutach podała kolacje do stołu i musiałam kończyć pogaduchy z moimi mężczyznami. Po kolacji udałam się na spoczynek. Po głowie krążyły mi różne dziwne myśli na temat gwiazdora Realu Madryt. Naprawdę musiałam urazić jego męską dumę skoro bo po tej akcji ani razu nie spojrzał w moją stronę. I ja się jeszcze dziwię? Skoro zrobiłam z niego pośmiewisko przed cała drużyną. W sumie za jego bezczelne zachowanie mu się należało. Teraz będzie wiedział na przyszłość że z polskimi dziewczynami się nie zadziera.  Ciekawe co on teraz o mnie myśli? Czy dał sobie spokój ze mną? Może to tylko takie żarty były a ja wcale mu się nie podobam? Zadawałam sobie pytania na które totalnie nie miałam odpowiedzi... 

Hey kochane. Jak wam się podoba dzisiejszy odcinek? :) Miło mi bardzo że kilka osób odwiedza mojego bloga sądząc po statystykach już niedługo osiągnę ponad 500 wyświetleń strony :) Miło by było jakbyś się ujawniły i skomentowały co wam się podoba a co powinnam zmienić w moim opowiadaniu. Wasze słowa są zawsze budujące a odcinki wtedy szybciej się tworzą. Mam nadzieje że Ronaldo zagra w dzisiejszym meczu przeciwko Atlen.Bilbao. Oczywiście będę trzymała kciuki za wygraną królewskich :) Pozdrawiam was cieplutko i życzę miłego weekendu ;)



środa, 14 listopada 2012

4. Sławna dziewoja i typowo królewskie spotkanie z chodzącą reklamą

Vannesa:

Euro powoli się kończy a mi trudno oswoić z się z własną popularnością. Byłam rozpoznawalna dosłowne wszędzie. Było to bardzo miłe. Zwłaszcza że hiszpańscy kibice przebywający w Gdańsku traktowali mnie jak bożyszcze. Prosili o autografy i robili sobie ze mną zdjęcia. Podobno jestem bardzo popularna w ich kraju. Na moim facebooku też roji się od komentarzy od moich wielbicieli z różnych krajów Europy. Ahhh ta sława ma też swoje plusy. Naprawdę miło się czyta gdy piszą o tobie w superlatywach . Oczywiście popularność nie jest taka kolorowa jak się wszystkim  wydaje.  Zawsze znajdują się jacyś anty fani i dziennikarze wpieprzający się w twoje tzw prywatne brudy. Odczuwałam to na własnej skórze każdego dnia od kiedy świat ujrzał moje pierwsze zdjęcie. Od kilku dni mój telefon nieustannie dzwoni. Dostałam różne propozycje współpracy od różnych agencji modelek a także propozycje zagranie w kilku reklamach .Do najciekawszych można zaliczyć udziału w sesji fotograficznej dla Vogue. Jednak jakoś nie czuje się za  bardzo w tych klimatach dlatego postanowiłam rozważyć moją decyzję z najbliższymi. Moja skromność nie dopuszczała mnie do faktu że mogę podjąć karierę modelki. Bardziej interesowało by mnie ubieranie słynnych gwiazd i pozostawienie w ich cieniu. Niestety los chciał bym została sławną dziewoją ze stadionu. Chyba nikt nie zapomni moich początków popularności - "jak wylansowałam się za pomocą Euro". Tak bynajmniej opisywał mnie jakiś słynny polski krytyk na swoim cudownym blogasku. Szkoda że nie wspomniał że wypowiadałam się w mediach że nie planowałam zabłysnąć dzięki takiej europejskiej imprezie. Fabian i Mati naprawdę wspierali mnie w tym całym zamieszaniu wokół mojej osoby. Zajęli się moim facebookiem i przekształcili go w bardziej w stylu fan page. Byłam im za to naprawdę wdzięczna. Wujek wspierał mnie na każdym kroku.  Udzielił mi  cennej porady bym nie bała się życia i wyzwań które daje mi los. Czy miał na myśli że powinnam dać sobie  szanse by zaistnieć w wielkim świecie? Właśnie dzięki jego słowom i namowom chłopaków postanowiłam dać sobie szansę. Zgodziłam się na wzięcie udziału w   paru sesji fotograficznych dla hiszpańskich czasopism i podpisałam kontrakt z sławną agencją modelek Traffic Models . A co z Ronaldo? Do dziś nie mogę o nim zapomnieć choć już minęło już sporo czasu jego obraz mam przed sobą. Zwłaszcza jego smutnej miny po odpadnięciu Portugalii w pół finale z Hiszpanią. Euro się zakończyło a puchar zdobyła Hiszpania co dla niektórych nie było to niespodzianką. A nam polakom pozostały wspaniałe wspomnienia i stadiony które będą je przypominały. Moje podjęte decyzje wiążą się z przeprowadzką do stolicy Hiszpanii. Czy na stałe? Nie wiem traktuje to jak przymusową konieczność w rozwinięciu kariery. Ale to dopiero za 3 tyg. Na razie postanowiłam nie brać za dużo na siebie. Poukładać sprawy w Polsce i spędzić czas z najbliższymi mi osobami.

3 tyg. później Madryt, Hiszpania


Znajduje się na  mojej pierwszej sesji dla czasopisma Vogue. Atmosfera jest niesamowita, miły autograf.  Pracuje mi się z nim wspaniale tak jak z towarzyszącą mi w tej  sesji hiszpańską modelką Jennifer Avenger. Tematyka jest bardzo sportowa. Mamy promować hiszpański footboll. Jestem ubrana w  strój  Realu Madryt a Jenn FC Barcelony. Nie macie bladego pojęcia jaka wywiązała się między nami sprzeczka o to kto ma założyć strój Realu Madryt. Jakoś każda z nas nie lubiła Barcelony dlatego postanowiłyśmy rzucić tzw losy kto będzie promował Real Madryt. Jestem szczęściarą bo ten zaszczyt przypadł mi :P Jenn początkowo była zła cała tą sytuacją ale potem jej przeszło jak zaczęłyśmy się wygłupiać z piłką na planie zdjęciowym. Viktor nasz fotograf wykorzystał sytuacje i pstrykał nam zdjęcia które jak potem się okazało były strzałem w dziesiątkę. Były bardzo śmieszne zwłaszcza jak mocowałyśmy się o piłkę z Jenn i każda szarpała nią  w swoją stronę. Zdjęcia odzwierciedlały rywalizacje tych dwóch najbardziej popularnych drużyn w świecie footbollu. Jennifer i ja jak się okazało nadawałyśmy na tych samych falach. Dwie szalone wariatki i mimo naszego wcześniejszego sporu strasznie ją polubiłam a ona mnie. Bynajmniej sprawiała takie wrażenie. Po udanej sesji  wymieniłyśmy się numerami telefonu i postanowiłyśmy razem udać się na obiad. Konałyśmy z głodu. Byłam zaszokowana że Jenn tyle je. Sądząc po jej sylwetce myślałam ze strasznie dba o linie a ona zamówiła sobie po obiedzie sporą porcje lodów. 

- Dziwi cię że tyle jem? - zaśmiała się Jenn gdy zobaczyła moją minę jak kelner przynosi jej duża porcje lodów. 
- No z z lekksza. Myślałam że jesteś typem modelki która dba bardzo o swoją figurę i odmawia sobie takich przyjemności- odrzekłam spoglądając na ogromny pucharek z lodami.
- Kochana wiesz ile razy chciałam przytyć! Moja figura pod każdym pozorem nie chce nabrać innych kształtów dlatego nie odmawiam sobie żadnej przyjemności. Co to za życie kiedy odmawiamy sobie tak wspaniałym rzeczy mmmmmmm - powiedziała delektując się jedzeniem.
- W sumie masz racje. Ja też tego sobie nie odmawiam
- Ej Vannes naprawdę bardzo cię polubiłam. Jesteś inna niż te wszystkie nadumane w sobie lalusie z którymi pracowałam. Mam do ciebie wielką prośbę. Nie mam za dużo koleżanek więc proszę cię o jedną małą przysługę. 
- Możesz na mnie liczyć. Mów o co chodzi? - pytałam zaciekawiona.
- Mój kuzyn zaprosił mnie do siebie na trening. Niedawno grał jako wychowanek   teraz  trener powołał go do drużyny jako rezerwowego napastnika. I tak sobie myślałam czy byś miała ochotę pójść ze mną na ten trening jeżeli nie miała byś nic innego do roboty. Jestem z nim bardzo blisko i chciał bym obejrzała jego trening jak radzi sobie na boisku z najlepszymi. Jest to dla niego bardzo ważne a ja sama jakoś się wstydzę iść. - powiedziała z błagalną miną
- Jasne pójdę z Tobą bo nic innego nie mam do roboty. A jaki nazywa się twój kuzyn i w jakim gra klubie? - zapytałam z ciekawości.
- Tak się  cieszę Vann! Jestem twoją dłużniczką. Mój kuzyn  nazywa się  Alvaro Morata i gra w Realu Madryt - odrzekła z radością . Ta informacja spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Iść na trening Realu Madryt i spotkać tam słynnego Cristiano Ronaldo? Na samą myśl moje ciało przeszły ciarki. Wycofać się już ni mogłam dałam słowo że pójdę głupio teraz odmawiać skoro dla Jenn to takie ważne. Musiałam pogodzić się z tą sytuacją i stawić temu czoła a nie uciekać jak tchórz. W końcu kiedyś moim marzeniem było zobaczyć cała drużynę Królewskich na żywo. Teraz mam ku temu okazję . Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos modelki.
- Coś nie tak? 
- Nie nie. Po prostu zaskoczona jestem faktem że masz słynnego kuzyna piłkarza - skłamałam
- Coś ty on jest szaraczkiem w porównaniu do tych chodzących reklam na boisku - zaśmiała się Jennifer a ja razem z nią . W końcu miała trochę racji porównując tych gwiazdorów piłki z  chodzącymi reklamami. Potem   udałyśmy się na zakupy do pobliskiego centrum handlowego. Spędziłyśmy bardzo miłe popołudnie  poznając się nawzajem.  Opowiadałam jej o moim życiu w Polsce, wujku, jedynych przyjaciołach : Fabianie i Mateuszu. Z każdą minutą czułam że Jenn staje mi się bardzo bliska. Nie tylko miałyśmy dużo wspólnych zainteresowań , podobnie pomysły na spędzanie wolnego czasu ale także cechowała nas ta sama choroba zwana zakupoholizmem.  Po paru godzinach pogoni za nowymi nabytkami  zrobiło się szarawo więc postanowiliśmy wracać. Jenn cała drogę namawiała  mnie bym zamieszkała z nią zamiast tłuc się po hotelach. W sumie chciałam obejrzeć się za czymś jak trochę wybadam miasto. Pod jej naciskiem zgodziłam się na wspólne zamieszkanie. W końcu nienawidzę hoteli. Dziś postanowiłam jednak  spędzić noc w  hotelu a jutro po treningu zająć się przeprowadzką do jej gniazdka . W końcu było już bardzo ciemno. Moja przyszła współlokatorka odwiozła mnie taxówką pod hotel .Byłam tak padnięta ze zasnęłam w ubraniach. Rano obudził mnie dźwięk smsa na pół przytomna odczytałam wiadomość "Zrób się na bóstwo! Nie zawiedź mnie -  Twoja Jenn". Tą wiadomością przypomniała mi o dzisiejszym wydarzeniu. Nie wiem co we mnie wstąpiło byłam bardzo zestresowana. Po kilku minutach jednak postanowiłam być twarda i stawić czoła Panu Ronaldo i spółce. Posłuchałam się rady mojej przyjaciółki i zrobiłam się na bóstwo. Jennifer była zachwycona w jaki sposób eksperymentuje z kolorami ubrań i dodatków. Było już późno więc postanowiłyśmy udać się się na trening.


Stadion Santiago Bernabeu godz. 10.40



Nigdy wcześniej nie widziałam tak pięknego i dużego  stadionu. Sam jego widok wprowadzał mnie w stan zachwytu. W oddali widać było jak piłkarze przyszykowują się do treningu. Bałam się iść dalej ale ta wariatka ciągnęła mnie za sobą jak yorka na smyczy. 

- Alvaro tu jesteś! - krzyknęła rzucając się na szyje szczupłemu młodzieńcowi . Szczerze chociaż jestem fanką Realu widziałam go pierwszy raz na oczy. Morata bardzo ucieszył się na jej widok. Widać była dla niego bardzo ważna tak jak mówiła. Jej krzyk zwrócił uwagę madryckich  piłkarzy i nie mal że każdy spoglądał na nas. Jedni stali w grupce i szturali się łokciami  nawzajem z głupkowatymi uśmieszkami na twarzy. W tej zbieranie chłopaków dostrzegłam właśnie Cristiano Ronaldo. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe gdy spojrzał w moją stronę. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Chciałam zapaść się pod ziemie albo uciec z tamtąd jak najdalej. Niestety moją wspaniałomyślna szalona koleżanka zawołała mnie krzycząc.
- Vannesa! Podejdź tu proszę poznasz mojego przystojnego kuzyna! Nieśmiało zaczęłam poruszać się w kierunku Jenny. 


Ronaldo: 


Rozmawiałem z chłopakami o minionym weekendzie gdy nagle usłyszałem kobiecy krzyk wołający imię Morata. Myślałem z początku że to jakaś fanka wdarła się na boisko. Jednak młody był zadowolony gdy szczupła opalona dziewczyna wieszała się  mu na szyję. Widać musieli się dobrze znać bo ten uśmiechał się od ucha do ucha. Z moich zadumań wyrwał mnie Pepe sturchający mnie łokciem.

- Ej widzieliście ten towarek po prawej! - powiedział cały w skowronkach szturając każdego pokoleji
- Musiał bym być Tobą żeby jej nie zauważyć! - zakpił Ozil
- Chyba chciałeś powiedzieć że takie samice czuje się na odległość! - powiedziałem z uśmiechem wywołując wśród kolegów głupkowate uśmiechy. Lubiłem być w centrum uwagi a takie żarty są u mnie na porządku dziennym. 
- Czy ja widzę podwójnie czy tam jest druga łania! - powiedział podekscytowany Fabio Coeutrano
- Ej gdzie? - powiedział Benzema wychylając się 
- Ci by dali mapę to byś jej nie znalazł - chichrał się Coentrano
- Boże co  za piękne długie nogi - jęknął Pepe
- Skoro szyny są długie to i stacja musi być zajebista - zażartowałem i spojrzałem w poszukiwaniu drugiego towarku. Piękna opalona brunetka szła powoli stąpając po trawie w długich złotych szpilkach. Zmierzyłem ją wzrokiem od stóp do głowy. Miała na sobie krótką spódniczkę w panterkę i  czarny bluzko - stanik czy jakoś tak. Całość kreacji dopełniała  jej różowiasta marynarka z złotymi guzikami. Wyglądała niesamowicie sexownie aż robiło się człowiekowi gorąco. Gdy zbliżyła się bliżej poznałem  ją. To była ona...  cdn


Hey. Dzisiaj dopadła mnie wena twórcza jak zawsze na wieczór. Na koniec odcinka wklejam wam  zdjęcie kreacji Vannesy. Nie wiem kiedy napiszę kolejny odcinek. W najgorszym przypadku wkleję coś w weekend. Życzę miłego czytania moich wypocin i zapraszam do komentowania :) Pozdrawiam czytelniczki buziaki :* :)