Vannessa:
To był ciężki tydzień. Praca, mało snu i brak czasu dla siebie. Odkąd pojawiło się wydanie Vogue z moja sesja i Jenn - moja kariera nabrała szalonego tempa. Do agencji rozdzwoniły się telefony z propozycjami i nowymi zleceniami dla mnie. Moja koleżanka miała też kilka propozycji dlatego mijałyśmy się w tzw. drzwiach. Dziś odbyłam ostatnią sesje dla miesięcznika ELLE. Była ona dla mnie bardzo wyjątkowa , gdyż pojawię się na okładce najnowszego wydania. Jest to dla mnie bardzo ważny krok w karierze modelki. Nie wiem co będzie dalej. Wiem tylko że mam wolne i bardzo mnie to cieszy. W końcu będę miała okazje pogadać z najbliższymi mojemu sercu. A co z Ronaldo? Sprawa niezręcznej sytuacji chyba nie została rozgłośniona tak jak mi obiecał. W sumie spodziewałam się tego że wypapla to na prawo i lewo w dodatku szczycąc się z tego powodu ale chyba nie miał czym. W końcu tyle widział kobiet w bieliźnie i nawet bez że widok szarej myszki jak ja go na pewno nie zaskoczył. Muszę przyznać że strasznie chciałabym go znowu zobaczyć tak jak wszystkich pozostałym madristów. Minął dosłownie tydzień od kiedy ostatnio widziałam wesołą gromadkę a już za nimi tęsknie. Wracając z sesji Jenn poinformowała mnie że czeka na mnie w domu z gorącą czekoladą. Jeszcze nigdy mi się tak nie spieszyło do domu jak dziś. Wieść że spędzę miły wieczór z moja przyjaciółką dodawała mi dodatkowej energii. Wpadłam uradowana do mieszkania gdzie współlokatorka popijała gorący trunek wpatrując się w obraz telewizora. Gdy już się przywitałam przyłączyłam się do niej. Bardzo miło spędziłyśmy wieczór rozmawiając o pracy, modzie, dosłownie o wszystkim. Tematów do rozmowy miałyśmy zawsze dużo. Oczywiście Jenn poruszyła temat madryciaków.
- Ciekawe czy przystojniacy z Realu jeszcze o nas pamiętają - rzekła ze smutną miną.
- Przystojniacy czy przystojniak Ozil? -zapytałam ze śmiechem co bardzo ją zawstydziło. W końcu nie jestem ślepa że się w nim zabujała. To było widać na pierwszy rzut oka.
- Tak szczególnie Mesut.- odpowiedziała nieśmiało potwierdzając moje przypuszczenia.
- Wiedziałam to było widać na odległość że miedzy wami coś zaczyna iskrzyć
- Niestety chyba o mnie nie pamięta skoro nawet się do mnie nie odezwał... - smuciła się
- A dałaś mu swój numer? - zapytałam z ciekawości
- No właśnie nie. Nawet o niego nie poprosił a ja nie zamierzałam mu się narzucać...
- To dużo wyjaśnia. Jak miał do ciebie się odezwać skoro nie miał na ciebie żadnego namiaru? - tłumaczyłam uspokajając przyjaciółkę
- W sumie masz rację. Miałam taka mała nadzieje że zapyta Morta o mój numer tel.
- Przestań się zamartwiać jakimś gwiazdorem. Jesteś młoda i szalenie atrakcyjna. W dodatku jest tylu przystojnych chłopaków na świecie że nie starczy ci życia żeby ich poznać - powiedziałam rozbawiając koleżankę.
- Tak szczególnie w Joy Eslava - rzekła szczerząc zęby
- Gdzie? - zapytałam zdezorientowana. Nie miałam pojęcia co to jest.
- Dziewczyno gdzieś ty się uchowała? To jest najpopularniejsza dyskoteka w Madrycie! Pełno tam ciasteczek. Zwłaszcza w sezonie ten klub odwiedza pełno turystów. Tak więc towaru od wyboru do koloru! odpowiedziała z radością.
- Piszę się na to! Jutro odwiedzimy to miejsce! - zapiszczałam uradowana
- Oj kochana będzie to niezapomniana noc - rozmarzyła się.
- Jutro koniecznie musimy wybrać się na zakupy. Potrzebujemy oszałamiającej kreacji bo tam jest selekcja!!!! - dodała po chwili wpadając w lekką panikę.
- Nie bój żaby. Bez problemu wybiorę dla nas sexowne ubrania że ochrona będzie nas błagać byśmy weszły he - zażartowałam wywołując śmiech mojej współlokatorki. Tak wesoło upłynął nam ten babski wieczór że nie zorientowałyśmy się że już tak późno. W dobrych humorach położyłyśmy się do swoich łóżek.
Centrum handlowe El Jardin de Serrano godzina 12.00
Znajduje się drogim centrum handlowym w sercu dzielnicy Salamanca w Madrycie. Tutaj zakupy robią najbogatsi mieszkańcy Madrytu. Centrum mieści się w odbudowanym pałacu, pomiędzy dwoma murami. Tutaj, między innymi, znaleźć można najlepsze sklepy odzieżowe w Madrycie i najlepsze marki międzynarodowych projektantów. Mam nadzieje że dziś upoluje jakiś ciekawy ubiór do mojej kolekcji. Jednak jak na razie moje zakupy przypominają raczej galop za wściekłą zakupoholiczką tzn. za moją współlokatorką. Gdy tylko się zapatrzyłam na jakąś wystawę sklepową ona mi gdzieś ginęła i musiałam ją ścigać po całym centrum.
- Jenn poczekaj! - biegłam za nią w obcasach nie zważając na nic. Aż wpadłam na kogoś upuszczając swoją torebkę. Z niej niezdarnie wysypała się jej zawartość. Zaczęłam szybko zbierać rozsypane przedmioty gdy nagle usłyszałam hiszpański, męski głos.
- Bardzo przepraszam. Pomogę panience - powiedział młodzieniec. Wtedy podniosłam głowę i ujrzałam kucającego przystojnego bruneta o ciemnej karnacji zbierającego moje rzeczy osobiste.
- Niech Pan nie przeprasza to moja wina. Biegłam za przyjaciółką. Powinnam uważać - powiedziałam patrząc w jego czekoladowe oczy a on uśmiechnął się do mnie czarująco podając upuszczone przeze mnie przedmioty. Młodzieniec był typowym hiszpańskim macho o którym marzy pewnie każda kobieta w Hiszpanii. Jednak jego osoba wzbudzała we mnie jakieś dziwne odczucia jakbym go gdzieś widziała... Nagle ktoś gwałtownie postawił mnie do pionu. To była moja zguba - Jennifer. Odciągnęła mnie szybko na bok z dziwną podekscytowaną miną. Zdążyłam tylko rzucić przystojniakowi na pożegnanie krótkie zdanie o treści "dziękuje za pomoc" . Byłam ogromnie wściekła na Jenn że przeszkodziła nam.
- Ty wiesz kto to był?! - pisnęła
- Na pewno bym się dowiedziała jakbyś mi nie przeszkodziła! - rzekłam ze wściekłością poszukując wzrokiem bruneta ale w tłumie ludzi nie dostrzegłam go . Fajnie! Moja przyjaciółka spławiła mi przystojniaka.
- Dziewczyno to był David Villa!! Ten piłkarz z Barcelony!! - wydarła mi się do ucha. Jej krzyk wywołał zainteresowanie pośród przechodzących obok nas ludzi.
- Co ty gadasz? To był na pewno on?? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Tak! Nie wierzę że go nie poznałaś! Zaskakujesz mnie normalnie!
- Miał na głowie kaptur ale wydawał mi się znajomy... - tłumaczyłam się
- Oj Vann Vann. Jesteśmy w najdroższym centrum w Madrycie to normalne że odwiedzają go takie sławy jak Villa. Najdziwniejsze jest to że działasz na nich jak magnez - zaśmiała się brunetka
- Czysty przypadek. Jakbyś tak nie latała po sklepach to bym nie musiała za nikim biegać a tym bardziej wpadać. -wytknęłam jej język.
- Dobra dobra tak się tłumacz. Jejku jak późno a my nic nie mamy wybrane! - powiedziała spoglądając na zegarek
- Zdaj się na mnie. Tym razem ja wybieram sklepy do jakich wchodzimy i kiedy ich opuszczamy. - zaśmiałam się.
- Ok. Poddaje się ! - rzekła powstrzymując napad śmiechu i ruszyła na podbój centrum a ja wraz z nią. Szaleństwo zakupowe trwało 5 godzin. Niestety nie udało mi się spotkać ponownie przystojnego piłkarza Barcelony. Chociaż cały czas miałam nadzieje która wygasła wraz z opuszczeniem przez nas centrum.
2 godziny później
- Gdzie są moje szpilki z ćwiekami! - darła się Jenn przekopując swoją szafkę z butami. Miała ich naprawdę dużo. Prawie tak samo dużo jak ja.
- Tu są ślepoto! - powiedziałam podając jej parę szpilek które wcześniej zauważyłam pod jej łóżkiem.
- Skąd one się tam wzięły?
- Mnie się pytasz? Ja Cię nie śledzę. - nalewałam się z niej. Nawet ja nie mam takich pomysłów, chować buty pod łóżko. Ciekawe co jeszcze tam skrywa. Cała Jenn. Z każdym dniem była zaskakująca i nieprzewidywalna. Istna wariatka z niej ale za to ją tak bardzo kochało moje serce.
Ronaldo:
Cały tydzień chodziłem z zamiarem zapytania Moraty o numer do Vannessy. Niestety kiedy nadarzyła się okazja na treningu schowałem głowę w piasek. Tęskniłem za jej widokiem chociaż nie chciałem się do tego przyznać nawet przed samym sobą. W głowie miałem wciąż widok jej nóg, jędrnej pupy i zawstydzonych oczu kiedy zobaczyłem ją w samych majtkach. Te wspomnienie zawsze do mnie wracało jak bumerang gdy tylko ktoś wspomniał jej imię. Ozil przez te dni też był jakiś nie swój. Na meczu i treningach nie mógł się skupić. Biegał jakbym miał głowę w chmurach. Zresztą nie tylko ja to zauważyłem ale inni też.
- Klaun zakochany Klaun - chichrał się Marcelo gdy tylko Ozil przechodził koło niego.
- Kogo nazywasz Klaunem ? - zezłościł się Mesut chwytając go za koszulkę
- Ciebie! - rzucił się do ucieczki wyrywając się z jego objęć. Za nim w pościg ruszył turek wydzierając się przy tym:
- Ty mały knypie zaraz to odszczekasz jak powąchasz dotyk mojej reki! Po chwili dobiegł do niego i wskoczył mu na plecy okładając go pięściami. Oczywiście nikt nie ruszył na ratunek brazylijczykowi bo wiadomo było że te bicie nie było na poważnie.
- Krzesłem go! Krzesłem! - krzyczał Ramos dopingując niemieckiego reprezentanta. Sam śmiałem się z tej sytuacji. Cieszyłem się że dzięki niemu nikt nie wspomniał jeszcze o moim zakładzie dotyczącym zdobycia Vann. Od czasu imprezy u mnie wszystkie śmiechy i doczepki przeszły na Ozila. Jednak wiedziałam że wkrótce temat mojego zakładu się ożywi. Na szczęście dziś jest sobota. W dodatku mamy wolną niedziele bo nie gramy żadnego meczu. Trzeba zorganizować po treningu jakaś imprezę może zaproszę na nią Jennifer i Vannesse? Mort musi mi w tym pomóc - pomyślałem po czym pobiegłem w kierunku kolegi z boiska. Ten próbował nawiązać kontakt ze swoją kuzynką ale bez skutku. Niestety nikt nie odbierał telefonu... Normalnie prześladuje mnie pech...
Vannessa:
Po wyjściu z taksówki doznałam lekkiego szoku. Przed ogromnym klubem Joy Eslava stała duża kolejka osób do wejścia.
- Ciekawe jak my się tam dostaniemy? -pomyślałam głośno.
- Nie obawiaj się ja to załatwię - mówiła grzebiąc w torebce.
- Zapomniałam telefonu z domu. Zostawiłam go na ładowarce - stwierdziła po chwili
- Nie martw się ja mam swój. A po drugie dziś przyjechałyśmy się bawić a nie zabawiać się telefonami. Dziewczyna uśmiechnęła się po czym złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wejścia gdzie znajdowali się ochroniarze. Podeszła do jednego i naopowiadała mu bajek że jesteśmy super sławnymi modelkami ale zapomniałyśmy z domu kart członkowskich. A ten wpuścił nas bez żadnego ale. W sumie jesteśmy modelkami z tym nie kłamała ale fakt że jesteśmy super sławne mogła sobie podarować he. Nie wiem co go nakłoniło by nas wpuścił nasz wygląd czy dobra bajerka Jenn. Byłam taka szczęśliwa bo nigdy nie byłam na tak dużej imprezie. Wygląd wywarł na mnie ogromne wrażenie. Nigdy nie byłam w tak luksusowej dyskotece. Wnętrze clubu utrzymane było w stylu neoklasycystycznym, z niezwykle zdobnymi złotymi balkonami i wysokimi stropami. Postanowiłyśmy z Jenn się czegoś napić więc udałyśmy się w stronę pobliskiego baru. A było ich kilka. W końcu jeden nie obsłużył by tylu gości. W drodze do baru mijaliśmy przystojniaków. Było ich naprawdę dużo. Moja koleżanka miała racje. Hiszpanii to chyba najprzystojniejsi faceci na ziemi a ich spojrzenia są pełne namiętności. Ahh można dostać zawrotu głowy. Gdy nacieszyłyśmy gardło zamówionymi przez nas kolorowymi drinkami ruszyłyśmy na parkiet. Czułam się jak gwiazda tylu przystojnych facetów chciało ze mną zatańczyć .Nie wiem czy to przez mój strój który był bardzo wyzywający czy te moje kocie ruchy przyciągały ich uwagę i zainteresowanie moją osobą. Bawiłam się w najlepsze gdy ktoś zaszedł mnie od tyłu w tańcu i szepnął na ucho:
Vannessa:
Po wyjściu z taksówki doznałam lekkiego szoku. Przed ogromnym klubem Joy Eslava stała duża kolejka osób do wejścia.
- Ciekawe jak my się tam dostaniemy? -pomyślałam głośno.
- Nie obawiaj się ja to załatwię - mówiła grzebiąc w torebce.
- Zapomniałam telefonu z domu. Zostawiłam go na ładowarce - stwierdziła po chwili
- Nie martw się ja mam swój. A po drugie dziś przyjechałyśmy się bawić a nie zabawiać się telefonami. Dziewczyna uśmiechnęła się po czym złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wejścia gdzie znajdowali się ochroniarze. Podeszła do jednego i naopowiadała mu bajek że jesteśmy super sławnymi modelkami ale zapomniałyśmy z domu kart członkowskich. A ten wpuścił nas bez żadnego ale. W sumie jesteśmy modelkami z tym nie kłamała ale fakt że jesteśmy super sławne mogła sobie podarować he. Nie wiem co go nakłoniło by nas wpuścił nasz wygląd czy dobra bajerka Jenn. Byłam taka szczęśliwa bo nigdy nie byłam na tak dużej imprezie. Wygląd wywarł na mnie ogromne wrażenie. Nigdy nie byłam w tak luksusowej dyskotece. Wnętrze clubu utrzymane było w stylu neoklasycystycznym, z niezwykle zdobnymi złotymi balkonami i wysokimi stropami. Postanowiłyśmy z Jenn się czegoś napić więc udałyśmy się w stronę pobliskiego baru. A było ich kilka. W końcu jeden nie obsłużył by tylu gości. W drodze do baru mijaliśmy przystojniaków. Było ich naprawdę dużo. Moja koleżanka miała racje. Hiszpanii to chyba najprzystojniejsi faceci na ziemi a ich spojrzenia są pełne namiętności. Ahh można dostać zawrotu głowy. Gdy nacieszyłyśmy gardło zamówionymi przez nas kolorowymi drinkami ruszyłyśmy na parkiet. Czułam się jak gwiazda tylu przystojnych facetów chciało ze mną zatańczyć .Nie wiem czy to przez mój strój który był bardzo wyzywający czy te moje kocie ruchy przyciągały ich uwagę i zainteresowanie moją osobą. Bawiłam się w najlepsze gdy ktoś zaszedł mnie od tyłu w tańcu i szepnął na ucho:
- Nie myślałem że Ciebie tu spotkam - usłyszałam znany mi męski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam......... cdn.
Hey dziewczyny. Kolejny odcinek za mną Cieszy mnie bardzo że czytacie moje wypociny i je komentujecie. Dziś w ramach podzięki postanowiłam wkleić długi i ciekawy moim zdaniem odcinek :) Jestem z niego osobiście zadowolona i mam nadzieje że i wam przypadnie do gustu. Na koniec dodaje zdjęcie szałowej kreacji Vanneski :) Pozdrawiam i życzę wam udanego weekendu buziaki :****