wtorek, 22 stycznia 2013

11. Czarna Buka

Vannesa:

31 październik niby zwykły dzień a jednak nie. Dziś jest Halloween czyli według polskiej tradycji święto zmarłych. W Hiszpanii te święto nosi nazwę „Dia de los Muertos”. Większość tutejszych rodzin w swych domach budują dla zmarłych ołtarzyki dekorują je zdjęciami, kwiatami, ulubionymi potrawami i przedmiotami zmarłej osoby. Jednym słowem większość obywateli obchodzi te święto bardzo religijnie prawe jak Polacy. Natomiast pozostała część Hiszpanów obchodzi ten dzień tzw. pół żartem jak amerykanie. Mimo że mam dużo powodów by obchodzić te święto jak większość moich rodaków wybrałam inny sposób. Jestem z dala  od kraju, od grobów moich bliskich to chcąc nie chcąc i tak nie mam jak praktykować polskiej tradycji. Stawianie jakiś ołtarzyków to w ogóle nie w moim stylu dlatego postanowiłam inaczej spędzić ten dzionek niż dotychczas.   Zaplanowałam  poddać się  szaleństwu hallowen dlatego udałam się  na małe zakupy do znajdującego się nie daleko centrum. Obkupiłam się w kilka fajnych gadżetów do udekorowania domu w  małym sklepiku z akcesoriami dla domu. Brakowało mi tylko zwykłej  dyni. Chciałam sama ją zaprojektować a nie kupować gotowe wydrylowane dynie z fikuśnymi zębami i uśmiechami, więc udałam się do spożywki. Wybrałam hipermarket Carrefour który jest dość popularny także w Hiszpanii. Kurcze gdzie są te dynie?? Po dłuższych poszukiwaniach nagle ujrzałam obiekt swoich poszukiwań. W końcu! Mocowałam się z dość sporą dynią by przenieść ją do wózka. Mimo że wybrałam najmniejszą z wszystkich dostępnych w sklepie to ta ważyła chyba tonę. Ludzie patrzyli się na mnie jak na kretynkę. Zamiast się patrzeć mogli by mi  pomóc! Dobra kolejna próba może teraz się uda i zonk. Niech żyje kalectwo. Dynia niezdarnie wyślizgnęła mi się z rąk i pokulała niczym piłka kilka kroków dalej. Śledziłam ja rozpaczliwie wzrokiem. Miałam nadzieje że nie rozwali się na części pierwsze. Podbiegłam do niej czym prędzej i nabierając siły próbowałam unieść ją do góry. Momentalnie  dynia stała się znacznie lżejsza. Co jest grane? Podniosłam lekko  wzrok do góry i ujrzałam męskie dłonie obejmujące moja pokaźną  dynie. Myślałam że to  jakiś pracownik sklepu nade mną się zlitował, lecz gdy moje oczy zawędrowały wyżej by  zidentyfikować postać to  omal nie zamarłam z wrażenia. Te czarne jak węgiel oczy i seksowny zarost poznała bym niemal że  wszędzie. Nie miałam złudzeń że chłopak z centrum stoi tuż przede mną trzymając w rękach moją dynie. Nie wiedziałam co mam zrobić, jak się zachować? Wyrwać mu dynie i uciec? Jezu co ze mnie za kretynka nie ma mowy o ucieczce co on sobie o mnie pomyśli? Że jestem jakaś psychicznie chorą dziewczyną? Z moich niespokojnych myśli wyrwał mnie jego seksowny i typowo męski głos.
-  Co masz zamiar zrobić z taka sporą dynią? - zapytał ze śmiechem topiąc wszystkie lody które były przed chwilą między nami . 
- Zjem ją he - zażartowałam. Boshe ale on ma czarujący uśmiech niczym Ronaldo. Ahhh ....
- Myślałem że chcesz ją założyć na głowę i straszyć sąsiadów dziś w nocy  - zarechotał 
- W sumie miałam taki pomysł ale bardziej posłuży mi do dekoracji mieszkania - odrzekłam z uśmiechem
- Czyli szykuje się u ciebie dziś imprezka? 
- Można tak powie..... Nie dokończyłam bo naszą rozmowę przerwał telefon Davida. Akurat w takim momencie wrrrrr. Hiszpan odebrał połączenie a ja bacznie wsłuchiwałam się w jego rozmowę.
-Słucham ? Nie ma sprawy jestem niedaleko  zaraz będę u ciebie. Chłopak schował najnowszy model Samsunga do kieszeni po czym skierował się do mnie słowami.
- Przepraszam ale kumpel potrzebuje mojej pomocy. Taki nagły wypadek. - powiedział wyczekując na moja reakcje. 
- Naprawdę miło było cię spotkać po tak długim czasie. Co prawda chciałam Cię przeprosić w inny sposób za tą sytuację w klubie ale chyba nie będę miała już okazji. Przykro mi że tak wyszło ale naprawdę chciałam żeby to spotkanie zakończyło się trochę w milszy sposób...  - mówiłam od rzeczy
- Daj spokój to nie Twoja wina. - przerwał mi moje usprawiedliwienia. Na jego twarzy malował się lekki uśmiech. Czyli jednak nie gniewa się na mnie tak jak przypuszczałam. 
- Może wymienilibyśmy się numerami? I dokończyli rozmowę przy kawie i słodkim ciastku? zapytał nieśmiało 
- Jak znajdę chwilę to z miła chęcią . Proszę to mój numer odezwij się do mnie po weekendzie jak znajdziesz wolną chwilę - rzekłam podając mu moja wizytówkę
- Na pewno się odezwę. To do zobaczenia! Pa.
- Pa - odrzekłam a on już kierował się w stronę wyjścia. Faktycznie mu się spieszyło. Myślałam że odwróci się jeszcze posłać mi swój piękny uśmiech lecz zawiodłam się. Znikł szybko jak szybko się pojawił.  Pocieszałam się faktem że nie żywi do mnie urazy i chce się ze mną spotkać. W końcu poprosił o mój numer. W dobrym humorze wróciłam do domu gdzie tam czekała na mnie Jenn. Ona też była na zakupach. Przywiozła mnóstwo słodkości. Mniej więcej  tort czekoladowo- dyniowy z kremem pomarańczowym albo fikuśne  muffinki czekoladowe z kremem morelowym ozdobione marcepanowymi figurkami dyń, kotów,pajączków,duszków itd.



- Jak patrze na te słodkości to aż żal ich jeść - zaśmiałam się 
-  Ty będziesz się  na nich tak długo patrzeć aż ktoś ci sprzątnie je z przed nosa i obejdziesz się smakiem - oznajmiła z radością współlokatorka
- Ej no nie zamierzasz chyba wszystkich zjeść? Wiem że masz spore możliwości ale bez przesady opanuj się - nalewałam  się 
- A czy ja mówiłam że ja to wszystko pochłonę? 
- A niby kto? Czy ja o czymś nie wiem? - zapytałam prawie że z wyrzutem
- Zaprosiłam parę osób... - odpowiedziała
- Kogo? - dopytywałam
- Przyjdzie mój kuzyn Alvaro no i parę jego kolegów z drużyny. Dokładnie to nie wiem ilu. - rzekła czekając na moja reakcje. 
- Zaprosiłaś Ronaldo?! - zapytałam prawie że krzycząc 
- Nie Alvaro obiecał mi że ani on ani Ozil tu się nie pojawią. Podobno unika z nimi kontaktów - tłumaczyła posępnym głosem. Można było wyczuć w jej głosie że bardzo by chciała zobaczyć tu Mesuta lecz duma i rozum nakazywał jej co innego. Dobrze ją rozumiałam bo miałam podobne odczucia. Postanowiłam zmienić temat i opowiedziałam koleżance o spotkaniu z Davidem. Postanowiłam w mej opowieści pominąć fakt podarowania mu mojego numeru telefonu. Potem Jenn pomogła mi z moją dynią.  Największą frajdę miałyśmy chyba przy wybieraniu pestek i miąższu. Jak to mówią co dwie głowy to nie jedna a nasza kreatywność nieco wybiegła poza granice. Efekt końcowy wyglądał mniej więcej tak.



Ta cała zabawa z dynią zajęła nam sporo czasu. Jenn o mało nie dostała zawału jak zorientowała się że już dochodziła godzina 16 a ona nie ma pomysłu na  strój.
- Kurcze Vann pomóż mi musimy wyglądać jakoś tak strasznie w końcu to halloween i każdy ma jakieś przebranie. - dramatyzowała przekopując stertę wyrzuconych przez nią z szafy ciuchów. 
- Mam pomysł. Nie maluj się, potargaj sobie włosy  a na pewno będziesz wyglądała odstraszająco  hehe - zażartowałam
- Haha ale się uśmiałam. Widzę zbiera Ci się na żarciki - rzekła  ironicznie dalej werbując swoją odzież.
- Toć żartowałam. Nie dramatyzuj zaraz zajmę się Twoim przebraniem. Widzę że bardzo zaangażowałaś się w tą zabawę w duszki. Może nałożysz dynie na głowę i będziesz straszyć sąsiadów? - zapytałam wybuchając śmiechem przypominając sobie słowa Davida 
- Bardzo zabawne! - zezłościła się 
- Dobra już jestem spokojna. Masz jakiś pomysł jak chcesz wyglądać? Czy poddajesz się całkowicie mojej wyobraźni? - oznajmiłam powstrzymując śmiech
- Myślałam bardziej o jakimś stroju nawiązującym do klimatu. Nie żebyś przebrała mnie za dynie czy jakiegoś potwora. Chce coś seksownego nawiązującego do tematu. Mam nadzieje że wiesz o co mi chodzi? - nawijała jak najęta
- W słomianym kapeluszu wyglądała byś naprawdę seksownie - odrzekłam wesoło ale szybko pożałowałam tych słów bo oberwałam poduszką w głowę. 
- To dla jasności umysłu - wyszczerzyła się Jenn.
- Mogła byś chociaż ostrzec że cokolwiek we mnie rzucasz - zaśmiałam się poprawiając włosy. 
- Jak to mówią liczy się refleks. A coś słabo widzę z nim u Ciebie - oznajmiła wytykając mi język. 
- Dobra dobra kiedyś sprawdzę ten twój cudowny zapłon - rzekłam szyderczo
- Nie ma sprawy. Dobra bierzmy się za te nasze stroje. Za 3 godziny będziemy miały gości.- poinformowała. W stylizowaniu osób byłam naprawdę świetna. W godzinę uporałam się z wyczesanym strojem dla mojej współlokatorki. Najważniejsze że ona sama była z końcowych efektów bardzo zadowolona. Poszarpana czarna sexi sukienka, parę strasznych akcesoriów z czachami , czerwone krwiste usta i Jenn wyglądała jak lepsza wersja żony Drakuli. Wręcz kipiało od niej sexem . Ja postanowiłam ubrać się mało wyzywająco. W końcu dla kogo mam się stroić? Tym razem stawiłam na prostotę. Zwykłe skórzane czarne spodenki i ciekawy t-shirts a raczej białe  kościane łapki na nim gdyż cały był czarny. Do tego założyłam czarne rajstopki i creepersy. Te butki akurat nie komponowały się dotychczasowo z moimi wcześniejszymi stylizacjami dlatego długo stały w szafie oczekując na swoje pierwsze wyjście. No  i w końcu doczekały się. Doskonale wtapiały  się do całej całości ubioru. Byłam bardzo zadowolona. Na półce z kosmetykami zauważyłam czerwoną piankę koloryzującą do włosów .  Wpadłam na pomysł by pofarbować sobie końcówki włosów.  Jeszcze lekki makijaż i byłam gotowa akurat jak ktoś zadzwonił do drzwi. To już ta godzina? Pobiegłam otworzyć. W progu ujrzałam roześmiane twarze chłopaków z Realu.
- Hey dziewczyny - rzucili na powitanie. Sporo ich się tu wprosiło na czele oczywiście Sergio i Marcelo. Swoją obecnością  zaszczycił nas także Fabio, Benzema, Pepe a na końcu nieśmiały Alvaro. Do kompletu brakowało tylko błyskającego inteligencją pana Ronaldo i Ozila. Jeszcze wychyliłam się zza progu by zobaczyć czy przypadkiem ktoś jeszcze tam nie czycha. Niestety nikogo tak nie zauważyłam mimo że miałam nadzieje.  
- No to jesteśmy w komplecie. -oznajmiła Jenn stawiając na stole słodkości. Widziałam jak chłopacy pożerają wzrokiem moja współlokatorkę. 
- Ale czadowa dynia! -krzyknął zafascynowany Alvaro przywołując grupkę swoich kolegów z boiska. 
- Fuj jakaś taka obrzygana miąższem - skwitował Pepe
- Twoja podobizna po pijaku haha - nabijał się Ramos
- Ciekawe kto ostatnio obrzygał buty Karimowi. - zagrzmiał portugalczyk
- Fuj nawet tego nie przypominaj! - zirytował się francuz
- To była niestrawność. - tłumaczył się blondyn
- Od niestrawności sra się ogniem. - wtrącił się brazylijczyk
- Chodźcie do stołu bo zaraz Fabio pochłonie wszystko - poinformowała Jennifer.Po chwili chłopacy zajęli miejsca przy stole oczywiście nie odbyło się bez kłótni kto ma koło kogo siedzieć. Po 5 minutach każdy usiadł na swoje cztery litery. Obok mnie usadowił się Marcelo i Ramos. 
- Ale fajowskie babeczki - zapychał usta w pośpiechu Fabio.
- Stary możesz się pohamować jesteś w gościnie - upominał go Karim.
- Ale one są przepyszne. Sam skosztuj - delektował się portugalczyk. 
- Nic dziwnego że potem nie nadarzasz biegać za piłką - zakpił francuz.
- Jak mu smakuje niech je na zdrowie - wtrąciłam się do rozmowy.
- On zazdrości bo dba o linie niczym panienka! - odrzekł złośliwie odrywając się od jedzenia Coentao.
- Mnie nazywasz panienką? Odszczekaj to! - zezłościł się Benzema. Już chciał dać kokosa koledze ale przerwał mu w tym dzwonek do drzwi. 
- Kogo nosi o tej porze? zapytała zaciekawiona Jenn jakby wyczuwała że odpowiedź znają wszyscy prócz nas.
- To pewnie dzieciaki po cukierki - oznajmił Marcelo.
- Tak to na pewno one  - poparł kolegę Pepe
- Sprawdzę! - oznajmiłam i  wstając z miejsca skierowałam się w stronę drzwi. Otworzyłam i ujrzałam wielkie czarne prześcieradło z otworami na oczy. 
- O Fuck toć to Buka z muminków! - krzyknęłam wybuchając nie pohamowanym śmiechem.
- Pocałunek albo psikus? - wymamrotał głos za czarnej powłoki który  wydawał mi się dość znajomy
- Co proszę?! - odrzekłam dalej się śmiejąc. 
- Chyba chciałeś powiedzieć cukierek albo psikus? -poprawił go jakiś drugi głos. Ten to już poznałam. Nie miałam złudzeń kto czai się za ciemnym prześcieradłem z otworami........

Hey słoneczka. Dziś naszła mnie wena i stąd taki długi odcinek z obrazkami. Chyba zainspirowałam się odcinkiem opowiadania Beli. Sądzę że odcinki z obrazkami są bardziej ciekawsze i miłe dla oka czytelnika. Powiem wam szczerze że długo siedziałam nad tym odcinkiem bo w sumie nie wiedziałam jak zacząć przyznaje się do bicia.  Tyle już fajnych  pomysłów było na blogach że nie chciałam od nikogo nic kopiować. No i tak powstał barwny odcinek o Buce ;D Oczywiście chciałam go pociągnąć dalej bo już w głowie mam pewny pomysł ale  postanowiłam przerwać go w fajnym momencie i rozwinąć akcje w następnym odcinku. Na końcu dodaje zdjęcie ubioru głównej bohaterki. Następny odcinek przypuszczam że pojawi się tu  do piątku. Dziękuję za miłe komentarze i proszę o cierpliwość. Trzymajcie się cieplutko buziaki ;*



8 komentarzy:

  1. jkfngdkjs świetny rozdział
    Nie mogę się doczekać kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi miło, że ponownie jestem czyjąś inspiracją :D odcinek odjazdowy! Uwielbiam śmieszne sytuacje, których nie brakowało :) A strój Vannesy jest seksowno- mroczny :P
    Czekam na ciąg dalszy, bo zaczynam się domyślać kto kryje się pod prześcieradłem :D pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha :D już się domyślam kto jest za prześcieradłem xD Nie mogę się doczekać jej miny w następnym odcinku :D
    Poinformujesz mnie w komentarzu? Było by fajnie :)
    Zapraszam na http://cristiano-meg.blogspot.com/2013/01/rozdzia-10.html i zachęcam do komentowania :)
    Pozdrawiam :*
    Meggi

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no super rozdział .Pod tym prześcieradłem kryję się Ronaldo :)Mam nadzieję że ubierzesz go jakoś seksi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny i klimatyczny odcinek, mam nadzieję, że kontynuacja będzie trochę bardziej mroczna :D

    Bardzo dziękuję za miłe komentarze na moim blogu i mogę ci zdradzić, że od początku moim typem na głównego bohatera jest właśnie Cristiano ;)

    Pozdrawiam i do kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)http://crisija.blogspot.com/2013/01/rozdzia-21.html


    A kiedy u ciebie nowy będzie ??Jakby co to możesz mnie informować??

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz może twittera?

    OdpowiedzUsuń